niedziela, 26 stycznia 2014

Miłość pomimo wszystko...

Pisałam tą miniaturkę w nocy. Naszła mnie ochota na coś innego, więc jest. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Posłuchajcie sobie do tego:
____________________
       Słońce właśnie wstawało, powoli oświetlając mały, ponury pokój. Na łóżku, w kącie siedziała skulona postać. Hermiona opierała czoło o kolana, cały czas drżąc. Było zimno, ale nie chciała tego zmienić. Bolały ją mięśnie, a skóra piekła od zimna. Uważała, że zasługuje na ten ból. Nienawidziła się za to co zrobiła. Codziennie żyła z poczuciem winy. Nie, ona nie żyła. Ona istniała. Istniała, nic nie jedząc, nie ruszając się wiele. Co noc nie spała. Jej skóra była blada, a włosy straciły swój dawny blask. Pod oczami widniały cienie, a gdyby przyjrzeć się lepiej, ubrania zwisały z niej. Była wychudzona.
Czuła się potwornie. Minęło już pół roku od bitwy, a oni wciąż nie pisali. Miała nadzieję, że jej przyjaciele nie odwrócą się od niej. Myliła się. Nie chcieli jej znać. Spędzała w tym małym pokoiku całe dnie, z ogromnymi wyrzutami sumienia. Chciała zniknąć, zapomnieć, ale nie mogła. Czekała cierpliwie na swój wyrok. Chciała cierpieć, tak jak ci których zraniła.
W południe do jej pokoju wleciała sowa, która opuściła list na łóżko i szybko wyleciała. Dziewczyna podniosła go i zaczęła czytać, a jej twarz była pełna zaskoczenia.
Panno Granger!
W związku z popełnionymi przez panią zbrodniami, zostaje pani wezwana na przesłuchanie, które odbędzie się 30 października 1998 roku, o godzinie 10:00. Do tego czasu, zostanie do pani wysłany auror.
                                                 Minister, Kingsley Shacklebolt

A więc, jeszcze miesiąc. Został jej miesiąc wolności. Zastanawiało ją po co wysyłają aurora. Była ciekawa, kto nim będzie. Po przeczytaniu listu, poczuła się jeszcze bardziej zmęczona. Pierwszy raz od paru tygodni postanowiła usnąć. Pragnęła zasnąć i nigdy się nie obudzić.
Obudziła się w środku nocy, z krzykiem. Znów śnił się jej ten koszmar. Właśnie dlatego nie spała. Bała się wspomnień. Usnęła jednak jeszcze raz, tym razem spokojniej.
Następnego dnia do drzwi jej małego domu, ktoś zapukał. Powoli ruszyła schodami, garbiąc się i zasłaniając oczy przed słońcem wpadającym przez nie zasłonięte okna. Znalazła się już przy drzwiach i otworzyła je. Zdziwiła się widząc przed sobą Dracona Malfoy'a. Wpuściła go jednak bez słowa.
- Witam, zostałem tutaj przysłany przez Ministerstwo, aby przypilnować pani do czasu przesłuchania - powiedział wyćwiczoną regułkę.
Skinęła głową, patrząc na podłogę. Nie potrafiła popatrzeć na niego. Zrobiła coś niesamowicie raniącego go. Żałowała tego, ale czasu nie da się cofnąć. A tak bardzo tego chciała. Mężczyzna spojrzał na jej przykuloną sylwetkę i wspomniał, jej dawny wygląd. Gdy chodzili do Hogwartu, była radosną i przyjacielską dziewczyną. Teraz na jej twarzy nie było widać cienia radości. Mimo, że wyrządziła tyle złego, współczuł jej. Była samotna, zostawiona z problemami, bez nadziei na normalne życie. W końcu postanowił przerwać ciszę, która zapanowała, po jego przywitaniu.
- Mogłaby pani pokazać mi pokój, w którym będę mieszkał?
- Co? - spytała zachrypniętym głosem. Od tak dawna nic nie mówiła.
- Mam tutaj zamieszkać, aby być cały czas z panią.
- Dobrze - ruszyła wolnym krokiem na górę. Poprowadziła go do największego pokoju w tym domu. Był to jednocześnie jedyny pokój, poza jej sypialnią, w którym było łóżko.
Cały pokój był zakurzony, a Draco czekał, aż ona coś powie, zrobi. Nie doczekał się jednak. Stała i myślała. Wspominała czasy, gdy się nienawidzili. Później dołączyła do Voldemorta... To był jej największy błąd w życiu. Mężczyzna w tym czasie wyciągnął różdżkę, a gdy ona to zobaczyła, odsunęła się panicznie w tył. W oczach miała przerażenie. Spoglądała na jego różdżkę, a Draco na nią. Widział jej panikę i zastanawiał się co spowodowało taki strach, przed... Przed czym? Machnął magicznym patykiem, a w pokoju zrobiło się czyściej, jaśniej i świeżej. Schował różdżkę, a kobieta wyraźnie się uspokoiła.
- Stało się coś? - spytał
Zaprzeczyła głową, a później powiedziała.
- Proszę się rozgościć. Nie mam nic w lodówce, więc czy mógłby pan sam sobie coś kupić? - pokiwał głową. - To ja sobie pójdę. - powiedziała i już po chwili szła chwiejnym krokiem do pokoju. Oczy miała załzawione, a twarz zbolałą. Widok różdżki podziałał na nią jak odstraszacz. To przecież, właśnie takim patykiem zabijała tylu ludzi. To przez niego, czary działały. Usiadła w kącie pokoju i skuliła się najbardziej jak mogła. Pogrążyła się w przemyśleniach....
W tym czasie Draco, był w kuchni. Siedział i popijał kawę, ponieważ tylko to znalazł w szafkach. Zastanawiał się, co ona je skoro nic nie ma w lodówce. Najprawdopodobniej nic. Wciąż nie umiał zapomnieć jej przerażenia na widok różdżki. Teraz wiedział, że bała się jej. Myślał nad tym, że pilnowanie jej nie będzie ciekawe. Mimo, że współczuł jej takiego życia, to czuł do niej lekką odrazę. W końcu zabiła jedyną osobę, która go kochała. Jego matkę.
******
Minął tydzień. Hermiona nie wychodziła z pokoju, mimo, że Draco namawiał ją do tego. Zapraszał na posiłki, ale to nic nie dawało. A ona marniała jeszcze bardziej. W końcu nie wytrzymał i wpadł do jej pokoju.
- Mogłabyś mi powiedzieć, dlaczego tak się maltretujesz?
- Zabiłam ich, to moja wina. Powinnam cierpieć - szepnęła
- Nie rozumiesz, że to nic nie da? Oni nie żyją. Nie pomożesz im już!
- Ale, to moja wina...
- Nie twierdzę, że nie. Jednak nie możesz tak postępować! Siedzę tu od tygodnia, a ty nic nie zjadłaś!
- Czemu cię to obchodzi? - spytała cicho
Nie wiedział co odpowiedzieć. Sam nie wiedział. Może miał dość ciszy, jaka panowała w tym domu. Samotności, mroku, smutku?
- Nie wiem. - powiedział tylko
Usłyszał jej cichy płacz. Usiadł na łóżku i położył rękę na jej ramieniu. Czuł, że powinien ją pocieszyć. Płakała, coraz rzewniej. Draco przytulił ją, szepcząc do ucha uspokajające słowa. Po jakimś czasie jej szloch ucichł, a oddech uspokoił się. Odsunął ją trochę od siebie i spojrzał na jej twarz. Okazało się, że usnęła. Położył ją delikatnie na łóżku, opatulił kołdrą, pogłaskał po czole i wyszedł. Umył się i po paru minutach leżał w łóżku. Szybko zasnął, mając pod powiekami, jej brązowe oczy.

       Rano obudziła się przykryta kołdrą. Przypomniała sobie wczorajszy wieczór. Okazała swoją słabość. Ból głowy dawał jej się we znaki, dlatego wstała i poszła do łazienki. Ochlapała twarz zimną wodą. Miała wrażenie, jakby robiła to nie wodą lecz krwią. Krwią jej ofiar. Wyszła szybko z łazienki i ubrała się. Usiadła jak zwykle na łóżku i pogrążyła się we wspomnieniach, które zadawały jej mnóstwo bólu. Żałowała tego dnia, kiedy stała się Śmierciożerczynią. Zrobiła to, ponieważ miała dość tego, że każdy mówi jakim to jest przykładem, że czystokrwiści mogą być dobrzy. Nie wiedziała, dlaczego jej to przeszkadzało. Nie przewidziała, że Mroczny Znak, zmieni jej charakter. Stała się zimna, okrutna i bezwzględnie poddana Lordowi Voldemortowi. Dopiero gdy umarł, przestał na nią tak działać. Dopiero wtedy żałowała swoich czynów. Nadal zastanawiała, się dlaczego mimo wielu dowodów, dopiero nie dawno postanowili zająć się jej sprawą. Może wiedzieli, że jest nieszkodliwa i mogą się zająć bardziej problematycznymi Śmierciożercami? Nie wiedziała.
Do jej pokoju wszedł Malfoy. Jego blond włosy były roztrzepane, kilka kosmyków spadało na czoło. Oczy miał niebiesko-stalowe, nie wyrażały żadnych uczuć. Kilku dniowy zarost dodawał mu uroku. Hermiona pomyślała, że jest przystojny, ale później wygoniła takie myśli z głowy.
- Zjesz coś? - spytał i posłał jej taki uśmieszek, że mimo prób uległa mu
- Tak - powiedziała to cicho, jak zawsze i już po chwili szła do kuchni. Na stole stało już naszykowane jedzenie. Usiadła przy nim i spojrzała na wszystko. Dopiero teraz, zdała sobie sprawę, z tego jaka jest głodna. Nałożyła sobie na talerz sporo jajecznicy i zaczęła jeść. Draco, który smarował chleb masłem powiedział do niej:
- Nie tak szybko. Twój organizm musi przyzwyczaić się do jedzenia, bo.... No właśnie - dodał, gdy dziewczyna rzuciła się do łazienki, zatykając usta ręką. Już po chwili słyszał odgłos wymiotowania. Poszedł za nią, a gdy był w drzwiach łazienki, zobaczył jak pochyla się nad sedesem. Podszedł do niej i złapał za włosy, aby jej nie przeszkadzały. Gdy skończyła, wstała i umyła zęby.
- Może zaczniesz od napoi? - spytał
Pokiwała głową i już po 5 minutach siedziała przy stole pijąc ciepłą herbatę. Draco przez cały cały dzień był przy niej. Zagadywał ją, czasem udało mu się ją rozśmieszyć, dzięki czemu mógł usłyszeć jej perlisty śmiech. Przez, a raczej dzięki jego towarzystwu, zapomniała na chwilę o swoich zbrodniach i zaczęła normalnie funkcjonować.
Następne dwa tygodnie minęły podobnie. Hermiona mimo, że nadal wyglądała na opuszczoną i zaniedbaną, już się tak nie czuła. Malfoy stał się jej przyjacielem. Przy nim czuła się bezpiecznie. Mimo wszystko nie zapominała o tym, że za tydzień znajdzie się w Azkabanie.
Draco właśnie włączał jakiś film. Oboje siedzieli na kanapie i wpatrywali się w ekran. Hermiona opierała głowę o jego ramię, a on trzymał rękę na zagłówku za nią. Okazało się, że mężczyzna postawił na komedię. Był to dobry wybór, bo już po chwili śmiali się w najlepsze. Gdy film się skończył, oboje spojrzeli na siebie. Ich oczy były nieodgadnione. Twarze zbliżały się coraz bardziej, aż wreszcie były na tyle blisko, aby mogli zatopić usta w pocałunku. Był on namiętny, pełny uczuć. Sprawiał, że przez ich ciała przechodziły przyjemne dreszcze. Draco przyciągnął ją bliżej, a ona oparła dłonie zaciśnięte w pięści na jego torsie. Gdy zabrakło im oddechu, odsunęli się od siebie, by po chwili znów zatracić się w pocałunku. Z każdym pocałunkiem ubywało z nich ubrań....
Rano Hermiona obudziła się na kanapie. Czuła pod sobą ciepłe ciało Dracona. Otworzyła oczy i powoli przypominała sobie noc. Przyglądała się mężczyźnie, który podczas snu, wyglądał jak anioł. Nawet nie zauważyła, jak uchylił powieki.
- Przyglądasz mi się? - spytał, po czym musnął jej usta. Pierwszy raz odkąd żyje, czuła się naprawdę dobrze, szczęśliwie. Wiedziała, że to tylko i wyłącznie jego zasługa.
- Tak - powiedział i teraz to ona go pocałowała. Wstali i zjedli śniadanie. Później postanowili udać się do ogrodu. Było ciepło, więc skorzystali. Praktycznie cały dzień tam spędzili, a wieczorem Draco przygotował kolację. Było romantycznie i miło, dlatego całkowicie zapomniała o rzeczywistości. Jednak kiedy mężczyzna się kąpał, ona poszła do swojego pokoju. Otworzyła szuflady i przeczytała jeden, jedyny list, który dostała od czasu wojny. Został tylko tydzień do rozprawy. Teraz było jej trudniej pogodzić się z tym, że zostało jej tak mało czasu. Teraz miała Dracona, którego zostawi, aby dożywotnio siedzieć w Azkabanie. Nie płakała jednak, ponieważ udało jej się odbudować odrobinę silnego charakteru dawnej Granger.
         Tydzień minął zdecydowanie za szybko. Przez ten czas, Hermiona korzystała z każdej chwili w obecności Dracona. On robił to samo, bo dobrze wiedział, że kobieta nie uniknie Azkabanu. Mieli dowody. Mimo, jej zbrodni mężczyzna kochał ją i wspierał ją w czasie rozprawy.
Po pół godzinie wyszli z sali. Na ich twarzach było widać ból. Hermionę, za ramiona trzymali dementorzy. Mieli ją zaraz zabrać do więzienia dla czarodziei. Draco złapał jej twarz i pocałował. Oddała ostatni pocałunek.
- Kocham Cię Draco..
- Ja ciebie też..
Już po chwili została pociągnięta przez zbieraczy szczęścia i przeniesiona do Azkabanu. Rzuciła ostatnie spojrzenie na ukochanego i znikła razem z dementorami. Zaprowadzili ją do sali, w której przebywali strażnicy. Została postawiona na jej środku, podleciał do niej czarny stwór. Zaczął wsysać jej duszę, powoli odsłaniając twarz. Ostatnim wspomnieniem Hermiony Granger były stalowe oczy....

15 komentarzy:

  1. Takie smutne, piękne, idealne .....

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz ja cię stuknę w tą twoją piękną główkę zabiłaś Hermionę ty niedobroto aż mi łezka poleciała ;(
    Ale tak poza tym to ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś ją zabić?! Super miniaturka tylko szkoda , że taka smutna.
    Czekam na kolejną miniaturkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutna, bo słuchałam smutnej muzyki i myślałam nad sensem mojej egzystencji. Przez chwilę poczułam się jak emo, więc dlatego ona była taka samotna.
      Pozdrawiam,
      Crazy

      Usuń
  4. Popłakałam się... Naprawdę zajebiaszcza miniaturka

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Zerknę na twojego bloga. Sorki, że trochę późno :)
      Pozdrawiam,
      Crazy

      Usuń
  6. Zerkniesz na mojego bloga? Percabeth, Kroniki Rodu Kane. Dalsze losy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dajcie mi różdżkę!!! Chyba Ci zaraz Avadą miotnę. Jak mogłaś mi Mionkę zabić!? Jak mogłaś!? Ale mimo wszystko fajna...miniaturka.
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  8. Poryczę się za raz.. często wyobrażam sobie Hermionę jako szaloną osobę, która potrafi walczyć, ale śmierciożerce nigdy.. Smutna ci wyszła ta miniaturka, ale ma w sobie coś takiego, że po prostu inaczej nie mogła sie skończyć.. Piękna.. Serdecznie zapraszam co mnie.. ta-chwila-nalezy-do-nas.blogspot.com

    Cornelia Grey.. :)

    OdpowiedzUsuń