piątek, 27 czerwca 2014

Zawieszamy!

Hej, razem z Persefoną chciałybyśmy poinformować was o tym, że na CZAS WAKACJI zawieszamy naszego bloga.
Jest to spowodowane tym, że wyjeżdżamy i nie mamy jak pisać oraz tym, że wy również wyjeżdżacie.
Mamy nadzieję, że po wakacjach wrócicie do nas, a my zalejemy was masą miniaturek :)
Pozdrawiamy Crazy & Persefona

wtorek, 17 czerwca 2014

Smutne zdarzenia ale i radosne chwile

Oto Sevmione z dedykacją dla Gisi i Dominiki Siwej.
Przepraszam że nie jest ona długa.


 *&*&*&*&*&*&*&*&*&*


O związku Hermiony Granger uczennicy siódmego roku w Szkole Magii i Czarodziejstwa chluby Gryffindor'u i Severusa Snape'a mistrza eliksirów wiedziało zaledwie parę osób. Była to Ginny Weasley, Albus Dumbledore, Minewra McGonnagal oraz rodzice dziewczyny.
Zaczęli spotykać się w wakacje poprzedzające ten rok szkolny.
W marcu para dowiedziała się, że zostaną rodzicami. Niestety były to ciężkie czasy.
Trzy miesiące później nastała chwila której,  nikt nie chciał.
Snape podał Hermionie (z którą pobrał się miesiąc wcześniej), eliksir Słodkiego Snu, zgodziła się na niego bardzo niechętnie, wiedziała że nie może walczyć ze względu na dzidziusia.
Gdy ogłoszono jawnie że wojna się zaczęła przyszła mama wypiła specyfik  i usnęła w ramionach ukochanego.
Severus nałożył na swoje kwatery zaklęcia ochronne i te dobre i czarno magiczne.
Przespała całe osiem godzin tyle ile trwała wojna.
Od razu po obudzeniu zdjęła zaklęcia z komnat i wyszła w poszukiwaniu ukochanego.
Weszła do wielkiej sali i nie zwracając uwagi na nawoływania przyjaciół szła prosto w stronę Albusa i Minerwy. Stanęła przy nich i zapytała.
-Czy on... czy on żyje-zapytała ze szklanymi od łez oczami.
-Przykro mi Hermiono nie przeżył ukąszenia węża Voldemorta.
Dziewczyna jak tylko to usłyszała jeszcze bardziej się rozpłakała aż tak że straciła przytomność.
Obudziła się w skrzydle szpitalnym a przy jej łóżku było pełno rudych czupryn.
Rozpoznała w nich Freda , Rona i Ginny którzy byli najbliżej niej.
-Hermiono nic ci nie jest- brązowooka tylko zaprzeczyła głową nie odzywając się do nikogo wyszła z
SS i skierowała się do lochów.
Pani Weasly  chciała za nią pobiec ale Ginny ją powstrzymała.
-Mamo nie idź ona musi pobyć sama.
-Ale dlaczego, co się stało, przecież nikt z jej bliskich nie zginął.
-Oj mamuś  nie wiesz jak się mylisz.
-Ginny o kogo chodzi - do rozmowy wtrącił się Harry.
-Niestety nie mogę wam powiedzieć obiecałam że nie zdradzę ich tajemnicy.
Przyszła mama gdy doszła do komnat męża spakowała ich wszystkie rzeczy.
Składniki i eliksiry z jego osobistego kantorka schowała do oddzielnego kufra.
Przeniosła się za pomocą sieci Fiuu do ich domu na obrzeżach Trondheim.(To w Norwegii)
Weszła do przedpokoju i odesłała kufry w różne kąty willi.
Nie zwracając uwagi na skrzata, poszła na górę do ich wspólnej sypialni.
Przebrała się znów zapłakana nie wyobrażała sobie życia bez niego.
Przed zaśnięciem zawołała Listka- skrzata domowego.
Poprosiła  go aby przyniósł eliksir Słodkiego Snu -chociaż na dzisiaj aby nie męczyły ją koszmary.
Odłączyła kominek od sieci i nałożyła na dom tyle zaklęć aby nikomu nie udało się ich zdjąć przez kolejne trzy miesiące ledwo wychodziła z sypialni mało jadła ale jadła tylko ze względu na dziecko.
W połowie szóstego miesiąca pod koniec sierpnia zdjęła zaklęcia i teleportowała się do Nory musi porozmawiać z Ginny.
Zapukała a drzwi otworzył jej Harry.
-Hermiono dlaczego się do nas nie odzywałaś. Czy ty jesteś w ciąży?- zapytał zaskoczony.
-Nie chciałam, muszę porozmawiać z Ginny i tak Harry jestem w ciąży.
Czarnowłosy przepuścił ją w drzwiach.
Gdy przestąpiła próg salonu wszyscy zwrócili się w jej stronę i gdy zobaczyli jej stan byli nim zaszokowani.
Lecz pierwsza odezwała się  Pani Weasly.
-Hermionko kochanie usiądź -pokazała na fotel starsza kobieta-może chcesz coś do picia, jedzenia.
-Nie dziękuję postoję- uśmiechnęła się blado- jak by można poprosiła bym czarnej herbaty-uśmiechnęła się bo Severus bardzo ją uwielbia.
-Ależ oczywiście -Molly pobiegła do kuchni i parę minut później wróciła z napojem.
-Czy mogłabyś nam powiedzieć jak to się stało że jesteś w ciąży- zapytał Ron wyraźnie wkurzony.
-Mogę ale nie muszę -odpowiedziała  zła zwróciła się do najmłodszej latorośli Weasly'ów
-Przyszłam do ciebie czy mogłybyśmy porozmawiać- Ruda tylko kiwnęła głową a reszta rodziny wyszła.
-Co się stało-zapytała siadając obok ciężarnej.
-Chciałabym abyś, jeżeli oczywiście możesz przeprowadziła się do mnie chociaż na okres ciąży.
-Ależ oczywiście Herm a wesz czy to chłopiec czy dziewczynka-dotknęła brzucha przyjaciółki.
-Chłopiec-była gryfonka dotknęła swojego szkraba-Severus Tobias Snape-powiedziała ledwo słyszalnie.
-Poczekaj tu  na mnie ja się spakuję i przeniesiemy się do was.
Po pięciu minutach stała przy niej przyjaciółka.
Dziewczyny pożegnały się z Weasley'ami i przeniosły się do rezydencji Snape'ów.

Dzień porodu nadszedł niespodziewanie, gryffonki rozmaiwały i tak nagle się zaczęło.
Przefiukowały się kominkiem do Munga od razu zabrali ją na salę.
Poród był bolesny trwał około dziesięciu godzin i na świat przyszła istna kopia swojego taty
Severus Tobias Snape.
Gdy następnego dnia po porodzie przyszli rudowłosi odwiedzić świeżo upieczoną mamę i jej synka.
Weszli do sali.
-Witaj Hermiono możemy zobaczyć maluszka -zapytało Fleur
-Ależ oczywiście, Ginny możesz mi go podać.
Nie powiem wszyscy się zdziwili wyglądem dziecka Hermiony.
-Czy powiesz nam kto...-zapytał Fred
-...jest ojcem tego...-George zastąpił brata.
-...jakże wspaniałego..-Fred.
-...bobaska-dokończył George.
-Powiem.Ojcem tego dziecka jest Severus Snape.
-Ale jak...jak to możliwe-zapytał Ron
-Opowiem wam całość.
Zaczęło się to w wakacje poprzedzające siódmy rok nauki w Hogwarcie...-opowiedziała swojej przyszywanej rodzinie całą historię.
-Dlaczego nam nie powiedzieliście?- zapytała z wyrzutem Pani Weasley
-Ja bym wam powiedziała ale to była tajemnica przez rolę Seva jako szpiega, wiedziały tylko trzy osoby.
-Jakie?-zapytali jednocześnie bliźniacy.
-Dyrektor Dumbledore, profesor MacGonagal i Ginny.
-Hermiono chcesz zamieszkać z nami w  Norze?-zapytał Artur.
-Nie dziękuję chcę mieszkać tam gdzie egzystowałam po śmierci Severusa i tam wychowywać nasze dziecko.
-Rozumiem kochanie-odpowiedziała pani Weasley

11 LAT PÓŹNIEJ

-Severusie pamiętaj masz zachowywać i nie przesadzać z warzeniem eliksirów pamiętaj załatwiłam ci  tylko ze względu na twojego ojca osobisty pokój z pomieszczeniem na pracownie.
-Oj mamo wiem -mały jest jak skóra zdjęta z ojca-na pewno dostanę się do Slytherinu
-Też mi się tak wydaje-odpowiedziała pani Snape.
Gdy pociąg już odjeżdżał  machali do siebie.
Hermiona nigdy już się z nikim nie związała cieszyła się z syna i to on był jej powodem do życia dalej.
                                                         


niedziela, 8 czerwca 2014

Inna Historia

Nie wiedziałam czy to wstawić czy nie, lecz koleżanka mnie namówiła. Specjalnie dla ciebie Weronika
&*&*&*&*&*&*&*&*&*&*&*&*&*&*

Budzę się w nieznanym miejscu, podchodzę do lustra i nie mogę uwierzyć w to co tam widzę. Wyglądam jak Persefona. Ciemne długie włosy oraz lekko brązowa karnacja.
Zza drzwi dochodzi mnie głos nieznany mi do tej pory:
-Persefono chodź. Ile mam na ciebie czekać? - męski głos podejrzewam, że Hadesa.
Kieruję się w stronę z której dochodzi otwieram drzwi i widzę mężczyznę który siedzi w czarnej wannie ze złotymi nóżkami przyozdobione w kości.
-Chodź tu kochana- uśmiecha się i wyciąga rękę z powodu mimiki jego twarzy mięknę i podchodzę do niego. Wchodzę do wanny i siadam w niej czuję ręce na swoich plecach rozpinają one biustonosz który miałam na sobie jakoś dziwnie nie krępuję się tym iż to robi potem druga część bielizny i jestem kompletnie naga. Nie przeszkadzało mi to.
Siedzimy tak może z dwie godziny było mi przyjemnie w towarzystwie mojego nowego męża o niebo lepiej niż w moim poprzednim związku.
Wychodzimy niechętnie, Hades podaje mi ręcznik czarny rzecz jasna, owijam się nim i przechodzę do naszej sypialni nie wiem co gdzie jest więc zastanawiam się gdzie mam szafę. I chwilę później słyszę za sobą
-Persefono ubierz się proszę nie mogę zostać z tobą a tak bardzo mnie kusisz- pokiwałam tylko głową i ruszyłam w kierunku wskazanym mi przez ,,męża''.
Otworzyłam drzwi ( kolejne w tym pokoju) wchodzę i widzę pełno czarnych ubrań , butów tego samego koloru oraz złotej biżuterii podchodzę do wieszaków i wyciągam pierwszą sukienkę którą zobaczyłam z półki po drugiej stronie pomieszczenia wzięłam czarne sandałki na obcasie do tego złoty perłowy naszyjnik oraz wydłużany pierścionek.



Ubrałam się w ciągu pięciu minut wychodzę z nowej garderoby i widzę że bruneta nie ma już w pokoju ja również z niego wyszłam zdziwiłam się że tak dobrze znam to miejsce a jeszcze nigdy w nim nie byłam.
Weszłam do salonu w którym to zastałam pana umarłych siedzącego przy biurku i notującego coś
żeby mu nie przeszkadzać wzięłam jedną książkę w skórze z pokaźnej biblioteczki nie czytając wcześniej tytułu.
Usiadłam na kanapie spojrzał na mnie ja żeby pokazać mu że to zobaczyłam uśmiechnęłam się i zabrałam za czytanie lektury tytuł był po grecku
Οδηγός για την θεία κυήσεις. 

Συντάκτης: Απόλλων
(Przewodnik po boskich ciążach.

Autor: Apollo)
Wszystko doskonale rozumiałam chodź nigdy nie uczyłam się tego języka ale jak widać teraz go umiem.
Otworzyłam na pierwszej stronie i zagłębiłam się w woluminie.
Dowiedziałam się bardzo ciekawych rzeczy. Bogowie mogą mieć ze sobą potomstwo tylko i wyłącznie wtedy gdy się kochają.
Bogini nie może opuszczać danego miejsca podczas ciąży i dwadzieścia jeden lat po urodzeniu go.
Godzinę później kiedy skończyłam czytać zamknęłam ją i odłożyłam na miejsce.
Hades chyba to zauważył przerwał pisanie i nagle miałam ochotę go pocałować chyba to wyczuł ponieważ podszedł do mnie i pocałował na tym jednym się nie skończyło nie opierałam się, za bardzo się mi to spodobało przenieśliśmy się na biurko zrzucając wszystko co na nim było jakiś czas później nie wiem jak znaleźliśmy się w łóżku.
Stało się to, byłam szczęśliwa. Zasnęłam przytulona do jego nagiego torsu.
Obudziłam się rano lecz nie zastałam ukochanego (tak zakochałam się ) po drugiej stronie łóżka lecz zobaczyłam białą karteczkę na której było napisane:


Kochana

Musiałem wyjść coś się stało z Cerberem.
Przepraszam.
Jak wrócę jakoś ci to wynagrodzę.

                          Hades.

No tak poszłam do garderoby dzisiaj postanowiłam założyć spódniczkę i koszulkę do tego czarne buty oraz złote dodatki.




DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ

Jestem z nim szczęśliwa on kocha mnie a ja jego chodź dalej widzi we mnie swoją Persefonę lecz ja nią przecież nie jestem i nigdy nie będę ale tak mi z nim dobrze że nigdy nie będę miała zamiaru wrócić do swojego dawnego życia.
Znów jestem sama w domu chodź te dni gdy jestem sama spędzam na chodzeniu po zamku zwiedzaniu go oraz na pielenie ogródka bardzo spodobało mi się to zajęcie mogę spędzać czas z kwiatami od dziecka bardzo je lubię.
Zaczęły targać mną silne torsję więc pobiegłam na ubikacji i zwróciłam swoje śniadanie.
Żeby sprawdzić co mi się dzieje wyszłam na powierzchnię do znanej lekarki zastępczyni Apolla.
Przyjęła mnie natychmiast okazało się że jestem w ciąży.
Ale jak pisało w książce bogowie mogą mieć dzieci tylko gdy się bardzo kochają oboje.
Nie wiedziałam że mnie kocha. Może dawna Persefona go nie kochała dlatego nie mieli dzieci.
Wracam do podziemi okrężną drogą i wchodzę do pałacu.
Widzę Hadesa siedzącego przy biurku staram się być cicha ale usłyszał mnie trudno się mówi.
-Persefono gdzie byłaś martwiłem się o ciebie-wstaje z fotela podchodzi do mnie łapie w pasie i całuje w policzek.
-Byłam u Kiry to jest taka zastępczyni Apolla.-powiedziałam z godnie z prawdą.
-Coś się stało źle się czujesz.-zmartwił się tym iż byłam u lekarza.
-Nic takiego oprócz tego że będziemy mieli dziecko.-uśmiechnęłam się odwróciłam do niego i pocałowałam.
Gdy oderwaliśmy się od siebie on spytał.
-Nie żartujesz ze mnie na prawdę.-pokiwałam głową.I znów złączyliśmy się w czułym
pocałunku.


11 miesięcy później


Jestem szczęśliwa nie chcę już pamiętać o tamtym życiu może tam umarłam nie obchodzi mnie to moja rodzina przyjaciele i bliscy mogą być w żałobie trudno nie obchodzą mnie teraz tu mam rodzinę.
Mam wspaniałego męża i na świat tydzień temu przyszedł wspaniały chłopczyk nazwaliśmy go Luck trochę takie nie boskie imię moja matka była zła że tak go nazwaliśmy ale nie obchodzi mnie jej zdanie nikogo zdanie mnie nie obchodzi liczy się tylko moja rodzina. Jestem szczęśliwa wspaniały mąż mały synek nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.No może małej córeczki która by była oczkiem w głowie swojego taty.