niedziela, 18 stycznia 2015

Odpoczynek

Witajcie!
Musimy wam przekazać jedną wiadomość. Może smutną może nie.
Razem z Persefoną postanowiłyśmy zawiesić bloga. Jest to spowodowane tym, że po prostu nie mamy weny na nic. Wypaliłyśmy się na razie i wrócimy kiedy odzyskamy siłę i wenę. Może to być parę miesięcy, albo tylko 2 tygodnie.
Nie wiemy, ale na razie się żegnamy z wami.

Pozdrawiamy,
Delight i Persefona

piątek, 2 stycznia 2015

Roczek za nami

Hayden - Crazy
Evelin - Persefona

Dzień przed rocznicą dziewczyny siedziały w pokoju. Był wczesny ranek, rodzice Hayden spali tak jak
reszta ludzi. Hayden leżała na dywanie z laptopem, a Evelin  zwisała z łóżka głową w dół.
-Może napiszmy coś o Hermionie? – zaproponowała Hayden o brązowych włosach.
-Nie, często o niej piszesz. Może, o Korze i Hadesie? – teraz Evelin podała pomysł.
-Nie o nich też nie, bo mamy ich mnóstwo.
-Igrzyska też odpadają. Nie mam weny.
Obie zgadzały się w tej kwestii. Nie miały chęci pisać o żadnym z tych pomysłów. A przecież zaraz rocznica ich bloga!
-Tak, wiem! – krzyczy dziewczyna ubrana na czarno i zrywa się z podłogi.
-Co? – brunetka też wstaje.
-Słyszałaś to?
-Nope. O co chodzi?
-Słyszałam jakby ziemia się rozstąpiła, a przecież pod nami jest cement.
-Może trzęsienie Ziemi? – Hayden wiedziała, że to nie możliwe. Przecież były w Polsce! Tu nie ma trzęsień ziemi.
-Nie wiem, ale to mnie przeraża. – Zabrała zeszyt z podłogi i wróciła na łóżko.
-Dobra, ja wezmę Danny’ego i sprawdzę. Zostań w domu. – Danny to pies dziewczyny.
-Nie, boję się. Nie jestem nieśmiertelna i mogę umrzeć.
-Prędzej ja. – zaśmiała się nerwowo.
Hay wyszła z domu, a Evelin nie zatrzymywała jej, ponieważ była zbyt zlękniona chwilową sytuacją. Hayden rozejrzała się wokół domu i po 10 minutach wróciła.
-Co tak długo?
-Słuchaj Ev, musisz ze mną pójść.
-Gdzie?
-No chodź. – Pociągnęła ją za dłoń i wyciągnęła na podwórze.
-Gdzie mnie ciągniesz Hayden? O co chodzi? – Evelin zadawała kolejne pytania.
Brązowowłosa wreszcie stanęła i wskazała ręką przed siebie. Ev spojrzała tam i zobaczyła bladego chłopaka o czarnych włosach. Wyglądał na 14 może 15 lat.
-To jest Nico.
-Kim do cholery jest Nico?
-Jestem tutaj. Nazywam się Nico di Angelo.
-Co tu robisz?
-Znacie mitologię grecką?
-Jasne. – powiedziały zgodnie.
-Okej. Uwierzycie, że istnieją herosi i prawdziwi bogowie olimpijscy?
Dziewczyny trochę się zdziwiły, ale Evelin odezwała się.
-Możemy uwierzyć.
Ev zbliżyła się do Hayden stojącej z psem, ponieważ nie czuła się pewnie w towarzystwie nieznajomego. Sprawiał, że przechodziły ją ciarki na ciele.
Hay wydawała się bardziej zaciekawiona niż przestraszona, jednak wciąż zachowywała czujność.
-Musicie gdzieś teraz pójść. – powiedział to stanowczym, nieznoszącym sprzeciwu głosem.
Obie wiedziały, że muszą się zgodzić, a po za tym były ciekawe gdzie Nico chce je zabrać.
-Dobra, podajcie mi teraz dłonie. – wyciągnął w ich stronę ręce.
Ku zdziwieniu Hayden Evelin pierwsza złapała jego dłoń.
-Hej, czekaj. A co z naszymi rodzicami?
-Według nich jedziecie teraz na wakacje ze znajomymi.
Brązowowłosa miała wątpliwości, jednak złapała wolną dłonią jego rękę. W drugiej trzymała smycz.
Przyjaciółki zobaczyły jak otacza je cień. Wkrótce dostrzegły, że to one stają się cieniem. Poczuły nagły dyskomfort i w jednej chwili stały na wzgórzu przy wysokiej sośnie. Na jednym z konarów, wisiał złoty materiał.
Evelin pierwsza skojarzyła co to jest.
-Czy to jest….
-…. Złote runo? – dokończyła Hay.
-Yup. – po czym po prostu zaczął schodzić ze wzgórza.
-Gdzie idziesz?!  - krzyknęła Ev.
On nie odpowiedział, tylko pomachał dłonią żeby szły za nim. Dziewczyny spojrzały na siebie, i zaczęły schodzić.
W miejscu, w którym wylądowały było mnóstwo nastolatków, którzy walczyli ze sobą, zajmowali się polem truskawek i graniem w koszykówkę.
Podbiegły do Nicka, który zmierzał w kierunku wielkiego domu.
-To jest Wielki Dom. Spotkacie się z Chejronem i Panem D. To dyrektorzy obozu.
-A tak w ogóle, to co to za obóz? – spytała Hayden.
-Chejron wam to wytłumaczy.
Cała trójka weszła na ganek, gdzie przy stole siedziało dwóch mężczyzn grających w karty. Jeden siedział na wózku inwalidzkim, a drugi miał na sobie hawajską koszulę i popijał dietetyczną colę.
-Panie D., Chejronie to są Hayden i Evelin.
-Dobrze Nico, możesz odejść.
Chłopak kiwnął głową i odszedł w kierunku domu z obsydianu.
-Witajcie, nazywam się Chejron i jestem instruktorem młodych herosów. To pan D., dyrektor obozu. Co powiedział wam di Angelo?
-Właściwie to nic. Wiemy tylko, że bogowie greccy istnieją. – odpowiedziała Ev.
-Dobrze, usiądźcie, zaraz wszystko wam wyjaśnimy.
-Jesteście teraz w Obozie Półkrwi tudzież Obozie Herosów. Jest to bezpieczne miejsce dla wszystkich dzieci półkrwi, którymi wy również jesteście. Herosi uczą się tutaj walki. Więc jeśli nie macie pytań to możecie iść na śniadanie.
Dziewczyny nie miały pytań, ponieważ były potwornie głodne. Hayden mogła by zjeść konia z kopytami. Zmieniła zdanie, kiedy Chejron zamienił się w centaura.
Poszły razem do pawilonu jadalnego i stanęły w wejściu nie wiedząc gdzie mają usiąść. Centaur polecił im siedzenie przy stole Hermesa. Zrobiły tak i po chwili wszyscy słuchali Chejrona.
-Uwaga! Mamy w naszym gronie dwójkę nowych obozowiczów. To Evelin Sparks i Hayden Lebond. Za chwilę powinny zostać uznane.
Kiedy mówił ostatnie zdanie nad głową Hayden pojawił się niebieski trójząb. Wszyscy spojrzeli na nią i uklękli. Dziewczyna czuła się dziwnie.
-Hayden możesz się przesiąść do stolika Posejdona. – wskazał dłonią na stół przy, którym siedział zielooki chłopak. Hayden  miała identyczny kolor oczu. Usiadła tam i spojrzała z wyczekiwaniem na swoją przyjaciółkę. Nagle do pawilonu wszedł chłopak o kozich nogach. Obie dziewczyny wiedziały już kim jest. Był to Grover. Spojrzał z zaskoczeniem na Ev.
-Chejronie co robi tutaj Persefona?
-Grover, o co ci chodzi? To jest Evelin Sparks, nowa heroska.
-Chejronie, chyba jednak nie. – Satyr kłócił się. – Ona jest spowita mgłą. Spójrz.
Nagle centaur rozdziawił usta zaskoczony.
-Persefono? Co ty tutaj robisz?
-Persefono? Przecież to ja Ev. – dziewczyna była równie zaskoczona co Chejron.
Hayden nie wiedziała co się dzieje, ale przyjrzała się dokładniej przyjaciółce. Ta zamigotała i po chwili stała w innej postaci. Hay nie mogła uwierzyć. Jej przyjaciółka wyglądała jak mitologiczna Persefona, córka Demeter i Zeusa.
Do pawilonu przybiegł pan D.
-Chejronie, musimy iść z nią do Zeusa. Wezwał nas.
Centaur pokiwał głową i gestem ręki przywołał do siebie czarnowłosą.
-Nie, nigdzie nie pójdę bez Hayden.
Brązowowłosa jednak nie paliła się do pójścia przed oblicze Gromowładnego. Poprosiła wzrokiem przyjaciółkę na słowo.
-Ev, ja naprawdę chciałabym pójść, jednak nie czuję, że powinnam. Poradzisz sobie.
Evelin nie mogła zmuszać przyjaciółki więc skinęła głową i przytuliła ją. Obie czuły się tak jakby się żegnały.
Po chwili czarnowłosa odeszła z bogiem wina, by spotkać się z Bogiem bogów.
Hayden wróciła do stołu i dopiero teraz spojrzała na przyrodniego brata. Ten wydawał się zdziwiony tym, że ma siostrę. Ona też zdawała się tym przytłoczona.
-Więc… Twoja przyjaciółka to bogini?
-Chyba tak. – Dziewczyna wzruszyła ramionami nie pewna. Wiedziała, że Percy jest fajnym chłopakiem. W końcu przeczytała każdą książkę o nim. Jednak mimo to czuła się dziwnie. Zawsze marzyła o byciu herosem,
a kiedy jej marzenie stało się realne, czuła się niepewnie.
-Ja też potrafię panować nad wodą?
-Tak, spróbuj. – pokazał jej sztuczkę z wodą.
Po chwili ona zrobiła to samo i zamiast jeść bawiła się napojem.
-Po śniadaniu oprowadzę cię po obozie, okej?
-Dobrze.
Zajęli się jedzeniem, wcześniej dając ofiarę bogom i wyszli z pawilonu. Percy zaczął opowiadać o obozie, a Hayden naprawdę starała się go słuchać, jednak nie udawało jej się to, ponieważ wciąż myślała o Evelin. Była ciekawa co teraz się z nią dzieje.
Percy to zauważył i odezwał się.
-Nie martw się, nic się jej nie stanie. A teraz może pokażę ci domek?
Skinęła głową i poszli w kierunku domku numer trzy.
Po paru godzinach Hayden była już zmęczona ciągłym czekaniem, więc postanowiła pójść do Chejrona.
Zapukała do drzwi Wielkiego Domu i weszła słysząc pozwolenie. Od razu poszła do salonu, skąd
dochodziła stara muzyka.
-Witaj Chejronie. Wiadomo już coś o Evelin?
-Niedługo powinna tu być.
Kiedy to powiedział w powietrzu można było wyczuć winogrona i po chwili w salonie pojawił się Dionizos.
Był jednak sam. Hayden do niego podeszła i spytała.
-Panie D. gdzie jest Evelin?
-W Hadesie. Odzyskała pamięć i teraz jest w pełni Persefoną.
-Co? Jak to? Przecież to moja przyjaciółka. Znamy się od dzieciństwa.
-Niestety, to była tylko mgła, ponieważ Persefona postanowiła zaopiekować się tobą i w czasie kiedy
dorastałaś ona również to robiła i dlatego straciła pamięć. Powiedziała, że niedługo cię odwiedzi.
Hayden była trochę zła na Evelin, a raczej na Persefonę, że ta ją okłamywała. Bez słowa wyszła z Wielkiego Domu i powędrowała na plażę. Usiadła na piachu i zdjęła buty. Kiedy dotknęła stopami wody usłyszała głos w głowie. 
To dla ciebie córko. 
Po chwili woda wyrzuciła na brzeg piękny pierścień z kyanitem.
Hayden wzięła go w dłoń i dotknęła niebieskiego kamienia. Nagle pierścień zaczął się zmieniać w piękny sztylet ze stali stygijskiej. Był idealnie wyważony i czuła jakby był przedłużeniem jej ręki. Podniosła się z piachu i szepnęła.
-Dziękuję.
Postanowiła pójść na arenę i wypróbować nową broń. Była tam Annabeth, dziewczyna jej brata. Percy je sobie przedstawił, a Hay z książek wiedziała, że walczy ze sztyletem.
-Hej Ann. Mam to. – wskazała na pierścień. – I chciałabym, żebyś nauczyła mnie walczyć.
-Chcesz walczyć pierścieniem?
W tym momencie Hayden nacisnęła kamień i w jej dłoni pojawił się sztylet, który w myślach nazywała Thrien. Podejrzewała, że jest to nowy sztylet, ponieważ nigdy nie słyszała by w mitologii występował pierścień o tym kolorze.
-Wow. Nazwałaś go jakoś?
-Tak, Thrien.
Przystąpiły do nauki i po paru minutach zaczęły powoli walczyć. Hayden szybko rozumiała o co chodzi.
Annabeth po kilku godzinach treningu z brązowowłosą.
-Jeszcze chwilę poćwiczysz i będziesz lepsza od Percy’ego – zaśmiała się.
Dwa tygodnie później w Zamku Hadesa można było usłyszeć podniesiony damski głos.
-Hadesie! Nie możesz mnie tutaj więzić. Muszę odwiedzić wreszcie Hayden!
-Już się nią zajęłaś. Wypełniłaś swoją misję.
-Ale to moja przyjaciółka!
-Ona jest zwykłą heroską. Ma nowych przyjaciół.
-Hadesie! I tak ją odwiedzę czy tego chcesz czy nie.
-Dobrze, ale to jedyny raz. Następne spotkanie odbędzie się tutaj.
-Dobrze. – Persefona błysnęła i po chwili pojawiła się w Obozie Herosów.
Był teraz obiad, a ona zjawiła się na środku pawilonu. Hayden siedziała z bratem tyłem do niej. Wszyscy spojrzeli na boginię wiosny. Nagle kobieta poczuła ciężar na szyi. Hayden mocno się do niej przytulała, a po chwili się odsunęła równie szybko jak ją przytuliła.
-Czemu mnie olewałaś przez dwa tygodnie?!
-Hades. – Persefona powiedziała lekko mrocznym głosem.
-Okej, już rozumiem. – Hay uśmiechnęła się. Obie postanowiły pójść na plażę. Zaczęły rozmawiać o tym co działo się przez dwa tygodnie. Hayden chwaliła się dobrymi walkami sztyletem, a Persefona opowiadała o jej teraźniejszym domu.
Nagle usłyszały niewyraźny dźwięk, który stawał się coraz głośniejszy. Zamigotało im w oczach i po chwili widziały już tylko czerń.
Dziewczyny obudziły się w pokoju Hayden. Spojrzały na siebie zaskoczone.
-Czy to był sen?
-Na to wygląda – brązowowłosa odpowiedziała Evelin.
-Czyli ty nie jesteś herosem.
-A ty nie jesteś Persefoną.
-Na bogów! Chcę spać! – krzyknęły obie.
___________________
Prosimy o oklaski. :) Wam również się należą, bo dzięki wam przetrwałyśmy ten niesamowicie długi rok. Mamy nadzieję, że ten również spędzimy razem z obecnymi i przyszłymi czytelnikami. Dziękujemy za tyle wyświetleń i komentarzy. Tę miniaturkę pisałyśmy razem.