piątek, 30 maja 2014

Kryminał

Mam dla was coś innego. Wiem, że miałam dodać coś z Mioną, ale po prostu wena mi się na to skończyła.
Miałam niedawno napisać na polski opowiadanie kryminalne więc jest tu też dla was. Mam nadzieję, że się spodoba :P
_______________________

Katherine usłyszała dzwonek do drzwi. Rozeźlona wstała z łóżka i poszła do holu. Spojrzała przez wizjer i po chwili otwierała drzwi z uśmiechem satysfakcji. Wiedziała, że do niej przyjdą. Gdy drzwi były już otwarte do mieszkania wparowało trzech mężczyzn. Pierwszy był niski i miał lekką nadwagę. Ubrany był w strój policjanta. Jego twarz wyrażała niezadowolenie i wściekłość. Dwoje pozostałych mężczyzn, również ubranych w typowy dla policjantów strój, było wyższych i o wiele bardziej barczystych, ich twarze były opanowane, a ręce skrzyżowane.
-Lucas, czekałam na twoją wizytę - kobieta powiedziała to z udawaną radością. - Napijesz się czegoś? Herbaty, może winka? - mimo, że była w piżamie, nie traciła swojego wdzięku i pewności siebie. Długie blond włosy były poczochrane, ale jej to najwyraźniej nie przeszkadzało.
-Nie przyszedłem do ciebie w sprawach towarzyskich Fosher. Szef kazał mi powiadomić ciebie, że będziemy cię potrzebować.
-Jak zwykle mnie potrzebujecie. Co wy byście beze mnie zrobili? - udała zmartwioną -Jaka sprawa?
-Martwa kobieta na terenie fabryki. Podejrzewamy samobójstwo, ale nie jesteśmy pewni.
-Jakieś poszlaki?
-Żadnych
-A więc trzeba wszystko sprawdzić. Dobra możecie iść. Zaczynam śledztwo - rozradowana poszła do sypialni, skąd wyszła 10 minut później już przyszykowana
Katherine postanowiła najpierw udać się na miejsce zbrodni. Zadzwoniła po swojego przyjaciela Melsona, który był lekarzem i często pomagał jej w śledztwach
-Spotkajmy się przy fabryce samochodów za pół godziny.
Kobieta dała swojemu przyjacielowi bardzo mało czasu, zwłaszcza, że ten mieszkał 40 minut od fabryki .
Kiedy stała już na ulicy przed umówionym miejscem, zauważyła na trawniku skrawek materiału. Założyła swoją białą rękawiczkę i podniosła materiał. Przyjrzała mu się dokładnie i zauważyła na nim ślady naskórka i małą brązową plamkę.
Wyciągnęła z kieszeni przezroczystą torebeczkę i włożyła tam materiał. Kiedy wstawała podbiegł do niej zdyszany Melson Darew.
-Wolniej się nie dało? Znalazłam już poszlakę. Chodźmy. - Nie dała nawet mu się wypowiedzieć, ponieważ od razu ruszyła w stronę fabryki.
Przy wejściu do fabryki stali detektywi i rozglądali się. Katherine podeszła do nich.
-Kiedy znaleziono ciało?
-Dziś rano, jeden z pracowników przyszedł wcześniej i zauważył ją.
Pokiwała głową i poszła za Jeffey'em, jednym z detektywów. Był wysoki, wysportowany. Miał blond włosy i zielone oczy. Po jego ruchach można poznać, że cały czas uważał na wszystko dookoła.
Katherine razem z Melsonem weszła do pomieszczenia, w którym produkowano auta. Wszystko wyglądało jak w normalnej fabryce, jednak na środku hangaru na sznurze wisiała kobieta. Była młoda i zadbana. Ubrana była w elegancki strój biurowy. Oczy miała szeroko otwarte, tak samo jak usta. Palce wygięte pod dziwnym kątem. Jej postać przerażała większą część ludzi tu obecnych.
Fosher podeszła do kobiety z miną pełną zaciekawienia. Obejrzała dokładnie postać obchodząc ją.
-Wiadomo jak się nazywa?
-Na razie nie, ale dochodzimy do tego. - drugi detektyw Oldman odezwał się. Ten mężczyzna miał około 50 lat. Brązowe włosy zaczynała zajmować siwizna. Był tęgą, ale wysportowaną osobą.
Katherine złapała dłoń ofiary i spojrzała na nią. Przyjrzała się dokładnie i podrapała po brodzie.
-Ściągnijcie ją - powiedziała, a paru policjantów zdjęło sznur z szyi kobiety. - To na pewno nie jest samobójstwo. Ma obcy naskórek pod paznokciami, pewnie próbowała się bronić. Po za tym jak miała by się tam dostać bez żadnego stołka?
Blondynka zaczęła rozglądać się za innymi poszlakami. W kącie zauważyła krzesło. Podeszła do niego i zaczęła się przyglądać. Zauważyła ślady butów, ziemia zdecydowanie była z południowych obszarów Waszyngtonu. Ślady wyraźnie pochodziły z damskich butów. A więc to była morderczyni, ponieważ odciski nie pasowały do butów ofiary.
Katherine ruszyła w stronę wyjścia rzucając tylko:
-Zbadajcie ją. Bardzo dokładnie.
Dwa dni później, gdy blondynka zawitała do laboratorium dostała pełen arkusz wyników badań. Wykazały, że naskórek spod paznokci ofiary należy do mężczyzny, co skomplikowało jej myślenie. Okazało się również, że ofiarę zabito przed powieszeniem przez śmiertelną dawkę morfiny. Kobieta nie żyła 8 godzin przed jej znalezieniem. Napisano tam również, że kobieta nie umarła w miejscu znalezienia, tylko została przeniesiona. Przez cały dzień siedziała i myślała o rozwiązaniu sprawy, aż w końcu dostała wiadomość, że zidentyfikowano ofiarę. Katherine od razu pojechała do budynku FBI gdzie znajdowały się akta. Do środka wprowadził ją Jeffey i pokazał jej informacje o kobiecie.  Dowiedziała się, że nazywała się Eveline Cost, miała 27 lat i pracowała w opiece społecznej. Miała męża i 2-letniego synka. W głowie Fosher pojawił się plan zdarzeń. Postanowiła najpierw odwiedzić rodzinę Eveline oraz jej pracę. Znalazła adres i pojechała tam razem z Melsonem, który czekał na nią pod siedzibą FBI.
Po 10 minutach była już na ulicy, na której mieszka rodzina zmarłej.
Katherine wytłumaczyła mężczyźnie, że jego żona została zamordowana. Bardzo cierpiał z tego powodu, ale zgodził się na parę pytań.
-Kiedy ostatnio widział pan żonę?
-Trzy dni temu, zgłosiłem zaginięcie kiedy nie wróciła rano.
-Czy pańska żona mówiła panu coś o kłopotach w pracy?
-Tak, ostatnio skarżyła się na rodziców, którzy grozili jej, ponieważ odebrała im dziecko.
Katherine zaświeciła się lampka.
-Dziękuję, tyle wystarczy. Jest mi bardzo przykro z powodu śmierci pana żony. Do widzenia.
-Do widzenia.
Po tej wizycie Fosher pojechała do Ośrodka Opieki Społecznej i znalazła szefa Eveline. Ten potwierdził informacje o groźbach małżeństwa i powiedział kim są. Katherine dowiedziała się również, że to w większej części mężczyzna groził kobiecie.
Następnego dnia blondynka pojechała do rodziców odebranego dziecka. W domu była tylko kobieta. Kiedy Katherine się przedstawiła i powiedziała kim jest, kobieta od razu się spięła. Detektyw miała już pewność, że ta osoba była zamieszana w sprawę. Oczywiście podczas rozmowy brązowowłosa matka próbowała ukryć zdenerwowanie. Po parunastu minutach pytań do domu wszedł mąż kobiety. Jemu również Katherine się przedstawiła i on również lekko się spiął. Zadała mu parę pytań, a następnie pojechała do FBI. Poprosiła o nakaz przeszukania domu małżeństwa, u którego była. Dostała go i razem z paroma policjantami wróciła do mieszkania podejrzanych. Byli bardzo zbulwersowani, ale nie zwracała na to uwagi. Rozglądała się z wielką dokładnością. W garażu dostrzegła igłę oraz buteleczkę po morfinie. Schowała ją do foliowej torebeczki i rozejrzała się jeszcze. Zauważyła kobiece buty, których podechwy pasowały do śladów na miejscu zbrodni. Zabrała je i wróciła do salonu gdzie znajdowała się reszta osób. Kiedy mężczyzna zobaczył co trzyma w torebkach rzucił się do ucieczki. Zatrzymało go jednak dwóch policjantów, po czym wsadziło do pojazdu policyjnego. Katherine zabrała jego małżonkę.
Na przesłuchaniu małżeństwo przyznało się do popełnionej zbrodni. Okazało się, że mężczyzna z zemsty zabił kobietę śmiertelną dawką morfiny. Jego żona nie chciała, aby dowiedziano się o tym, że to jej mąż zabił więc zawiozła martwą do fabryki i upozorowała samobójstwo. Po przesłuchaniu zabrano ich do aresztu gdzie mieli zaczekać na osąd, który na pewno nie będzie łaskawy. Ofiara mogła zostać pochowana...

2 komentarze:

  1. Nie wiem co sądzić o twoim opowiadaniu. Niezbyt zaskakujące, zalatuje amerykańskimi serialami kryminanymi kategorii B. Kilka punktów nie ma sensu:
    -mąż nie został poinformowany o śmierci żony tuż po ustaleniu tożsamości jego i ofiary, musi go informować o tym prywatna detektyw
    -przyjaciel detektyw Fosher - Melson Darew - jaką on pełni rolę w tym opowiadaniu? mnie się wydaje, że jego postać jest zbędna, jest przez kilka sekund i już go nie ma
    -ja rozumiem że kryminaliści zazwyczaj są głupi, ale chyba nawet idiota nie zostawiłby w domu pustej buteleczki po morfinie, którą wczesniej otruł kogoś.
    Czyżbyś opowiadaniem chciała nawiązać do Sherlocka? Jesli tak, to zgodnymi punktami są tu tylko: obecność przyjaciela-doktora i niechęć policji do pani detektyw.
    Samo opowiadanko nie jest najwyższych lotów, ale też nie jest najgorsze. Gdybym miała je ocenić je w skali od 1 do 10, dałabym mu 4,5.
    DS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tą konstruktywną krytykę. Był to mój pierwszy kryminał więc oczywiste jet to ze popełniam błędy. Kiedy będę pisać następny na pewno spróbuję go bardziej rozbudować :)
      Mam nadzieję, że mimo tych błędów zostaniesz z nami na dłużej. ;P
      Pozdrawiam,
      Crazy ♡

      Usuń