środa, 19 marca 2014

Miłość pokona zło cz.4

Przepraszam za ogromne opóźnienie, ale ostatnimi czasy miałam poważny problem osobisty, który sprawił, że nie miałam weny ani chęci do pisania. Cała miniaturka zajęła 9 stron Worda z czego jestem duma, bo kiedyś moje miniaturki podzielone na części zajmowały najwyżej 4 strony. Mam nadzieję, że wam się podoba :)
_______________
Usłyszała jak ktoś wymawia jej imię. Nie rozpoznała głosu, ale po chwili mogła znów go usłyszeć.
-Hermiona, otwórz już oczy. Proszę. Nie rób sobie ze mnie żartów. - niewątpliwie był to głos mężczyzny. Dziewczyna spróbowała otworzyć oczy, ale nie udało się jej. Próbowała poruszyć ręką. Udało się.
-Dalej Hermiono, wiem, że potrafisz. Otwórz oczy.
Spróbowała i... udało się jej! Zobaczyła rozmazane kontury białego pokoju. Światło odbijające się od białych ścian raziło ją w oczy, więc znów je zamknęła. Po chwili jej powieki podniosły się, a teraz obraz był wyraźny. Rozejrzała się  i zobaczyła, że przy jej łóżku siedzi blondwłosy, uśmiechający się Draco. Odwzajemniła uśmiech i zapytała.
-Gdzie jestem? 
-W Mungu. Dostałaś niezłą klątwą i przez 3 dni byłaś w śpiączce.
Przypomniała sobie wojnę, swoje pierwsze zabójstwo. Jej oczy lekko się zaszkliły. 
-Wygraliśmy?
-Tak. Mówiłem ci, że wygramy. - uśmiechnął się do niej.
-Mówiłeś - powiedziała i w przypływie radości przytuliła go. Chłopak na początku zaskoczony, również ją objął i zagłębił twarz w jej lokach. Hermiona się od niego odsunęła lekko zarumieniona, a on zaśmiał się pod nosem. 
-Jak to się stało? Jak się mają wszyscy? - obrzuciła go pytaniami.
-Potter najpierw umarł, potem zmartwychwstał i epicko zabił najpotężniejszego czarnoksiężnika. Wszyscy cieszyli się jak oszaleli. No w końcu on umarł. I nikt nie zrobił biednemu Voldziowi pogrzebu. - Draco udał smutek, a Hermiona zaśmiała się.
-Och, jakie z niego biedactwo - dziewczyna parsknęła śmiechem, a później dołączył do niej Smok. 
-Wiesz, jak ludzie świętowali? Wszędzie fajerwerki, toasty, a niektórzy nawet z radości latali nago na miotle. - chłopak zaśmiał się - No, ale wiesz, niektórzy mają też żałobę. Na przykład Weasley'owie.
-Co dlaczego?
-Fred nie żyje... - teraz smutek Dracona był autentyczny. Naprawdę lubił tego rudzielca i nie wyobrażał sobie Georga bez jego bliźniaka. 
Hermiona przyłożyła dłoń do ust, a w oczach zalśniły jej łzy. Nie myślała, że ktoś z jej bliskich osób umrze, podczas tej bitwy. Teraz świat bez Freda będzie inny. 
Przytuliła się do Dracona i załkała, a on przygarnął ją do siebie i pocieszał. 
***
Brązowowłosa spędziła jeszcze tydzień w Mungu na obserwacji, mimo, że czuła się już dobrze. Codziennie odwiedzał ją Draco, co jakiś czas przychodził także Harry, Ginny i Luna. W końcu we wtorek mogła wyjść. Spakowała swoją piżamę do skórzanego plecaczka, a ubrała się w czarną koszulkę z Bartem Simpsonem, jeansowe, krótkie ogrodniczki i czarne trampki. Jedno ramiączko ogrodniczek zdjęła, a później wzięła swój bagaż i wyszła z sali. Draco miał odebrać ją spod szpitala. Wyszła więc na ulice Londynu, gdzie było tak tłoczno, że nikt nie zauważył wychodzącej z witryny sklepu dziewczyny. Rozejrzała się i zobaczyła pod drzewem chłopaka o blond włosach. Ruszyła do niego, przeciskając się przez ludzi. On przez ten cały czas śledził ją wzrokiem, opierając się o drzewo, a gdy dotarła do niego uśmiechnął się do niej i przytulił.
-Idziemy?
-Jasne - powiedział i pociągnął za rękę kierując się do bocznej uliczki, skąd mieli się teleportować. W chwili złączenia ich dłoni, obojga przeszedł przyjemny dreszcz i dziwne uczucie. W końcu znaleźli się w ciemnej uliczce i trzymając się za ręce aportowali się do Nory.
Hermiona otworzyła oczy, gdy poczuła z powrotem grunt pod nogami. Nora wciąż wydawała się taka sama. W końcu czy mogło zmienić się po śmierci Freda? Otóż mogło i to dużo. Hermiona przekonała się o tym wchodząc do środka. Atmosfera w pomieszczeniu, od razu dawała znać o żałobie. Domownicy byli smutniejsi, ale nie chorobliwie, ponieważ wiedzieli, że Fred nie pragnąłby aby wszyscy chodzili jak cienie. Dlatego starali się żyć normalnie, ale nie zapominając rudowłosego bliźniaka. Dziewczyna przywitała się z przyjaciółmi, a pani Weasley pobiegła do kuchni, aby nałożyć Hermionie obiadu, bo jak powiedziała schudła i pewnie jej nie dożywiali w tym szpitalu. Tak więc Miona musiała zjeść mimo, że była pełna. Po posiłku spędziła trochę czasu z przyjaciółmi, a później poszła spać.
Następnego ranka obudziło ją łaskotanie w nos. Otworzyła oczy i zobaczyła nad sobą Dracona, który gilgotał ją piórkiem po nosie.
-Co robisz?
-Budzę cię - uśmiechnął się lekko
-Dobrze, że nie wylałeś na mnie wody, bo byłbyś właśnie zabijany.
-Nie wpadłem na to. Na Merlina, ale strata... No cóż następnym razem - uśmiechnął się chytrze, po czym połaskotał Mionę po nogach. Ta się zaśmiała i zabrała nogi. Chłopak jednak nie dał za wygraną i rzucił się na nią. Zaczął ją łaskotać po bokach, a Hermiona nie mogła złapać oddechu.
-D...Draco!! Prze-essstań!! P...Proszę! Bła..Błagam! - zaśmiała się
-Nie ma tak łatwo. Musisz jakoś zapłacić - powiedział chytrze ciągle ją łaskocząc.
-Cz...Czegoo chcesssz?!
Smok przestał i pokazał na swoje usta.
-O nie, nie dostaniesz tego. - pokręciła stanowczo głową
-Nie to nie - wrócił do łaskotania śmiejąc się.
-Dddobraa! Z..Zgadzam się! Tttylko pprzestań!
Przestał i zszedł z dziewczyny, a ona usiadła na łóżku, trzymając się za bolący od śmiechu brzuch. Popatrzyła na niego i powiedziała:
-Dziękuję, a teraz muszę iść pomóc pani Weasley - zaczynała już wstawać, gdy Draco złapał ją za rękę, pociągnął z powrotem i przygwoździł do łóżka.
-O nie-e, nie tak się umawialiśmy.
Pochylił się nad nią tak, że ich twarze dzieliły zaledwie milimetry. Powoli przybliżył się jeszcze bardziej, a później musnął lekko jej usta. Gdy nie zaprotestowała, zaczął muskać jej wargi, a później pogłębił pocałunek. Ona oddawała je delikatnie, lecz z każdą chwilą coraz namiętniej. Całowali się jakby jutro nie istniało. W końcu obojgu zabrakło tlenu, więc oderwali się od siebie. Stykali się czołami, patrząc sobie w oczy. Draco uśmiechnął się, a ona to odwzajemniła.
-Kocham Cię Hermiono. - szepnął cicho chłopak
Dziewczyna spojrzała na niego poważnie, wyszukując w jego zachowaniu kłamstwa, a gdy go nie znalazła odpowiedziała.
-Ja ciebie też Smoku. - powiedziała prawdę, którą uświadomiła sobie przed chwilą. Kochała Dracona Malfoy'a, jej byłego wroga.
Rok później
Hermiona właśnie stała przed Draconem ubranym w garnitur. Ona sama ubrana była w białą suknię. Znajdowali się w kościele, stojąc przed ołtarzem. Dziewczyna usłyszała:
-Czy ty Hermiono Granger bierzesz sobie tego oto mężczyznę na męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
-Tak.
-Czy ty Draconie Malfoy bierzesz sobie tą oto niewiastę na żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
-Tak.
-Ogłaszam was mężem i żoną. Pan młody może pocałować pannę młodą.
Draconowi nie trzeba było powtarzać. Objął Hermionę i pocałował ją, a wtedy wybuchł aplauz. Wesele było wspaniałe i bawili się niesamowicie.
11 lat później
-Thomas tylko pamiętaj o sowach! Będziemy tęsknić!
-Dobrze mamo! Ja też!
Hermiona razem z mężem i dwójką dzieci żegnała najstarsze z rodzeństwa, które właśnie wybierało się na pierwszy rok w Hogwarcie. Pamiętała jak sama jechała tym pociągiem. Uśmiechnęła się do Dracona, który z niepokojem patrzył na odjeżdżającą lokomotywę.
-Da sobie radę.
-Wiem, ale boję się, że szkoła nie. Mieszanka naszych charakterów jest niebezpieczna.
-Masz rację - zaśmiała się - Chodźmy już, Marina musi przecież zdążyć na rozpoczęcie zerówki.
-Już idziemy - powiedział blondwłosy, po czym wziął na barana swojego 4 letniego synka.
Oboje spełnili swoje marzenia. Mieli niesamowitą rodzinę i szczęście. Każdego dnia patrzyli na swoje dzieci: 11-letniego Thomasa, który był mieszanką rodziców, 6-letnią Marinę, która była kopią mamusi i 4-letniego Scorpiusa, który był kropka w kropkę jak Draco; i nie mogli się nadziwić, że minęło już 12 lat odkąd wyznali sobie miłość.

4 komentarze:

  1. Super miniaturka :)
    Fajnie ją skończyłaś :)
    Nie mogę doczekać się następnej!
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz :) Nie byłam właśnie pewna zakończenia, ale skoro się podoba to dobrze :) Następna miniaturka będzie super długa, więc trochę może potrwać pisanie jej, ale mam już stronę, więc może pojawi się za tydzień :)
      Pozdrawiam i dziękuję,
      Crazy

      Usuń
  2. Fajnie ci to wyszło podoba mi się to że w końcu znalazłaś czas i coś wstawiłaś.

    Weny życzyć ci nie muszę (wiem że masz jej dużo)ale i tak ci jej życzę.

    OdpowiedzUsuń