poniedziałek, 8 września 2014

Marzenia

O MÓJ BOŻE! Wreszcie skończyłam!! Pisałam ją niesamowicie długo, ale wreszcie skończyłam. Wyszła idealnie. Tak jak chciałam :) 
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
_______________
Wiecie od zawsze miałam plany w życiu. Już jako 5 latka chciałam pojechać do Egiptu, Paryża czy Nowego Jorku. Potem doszło do tego poznanie idola, a jeszcze później zrobienie kolczyka, tatuażu, kolorowych włosów oraz szaleńcza miłość i jeszcze parę innych. Może moje marzenia nie są wielkie, ale nie zrobiłam żadnego z nich. Dlatego teraz po skończeniu Hogwartu, po wygraniu wojny, po stracie przyjaciół, postanowiłam je spełnić. Sprawię, że moje życie będzie ciekawsze niż poprzednie, monotonne życie Hermiony Granger. Co prawda nigdy nie mogłam narzekać na brak zajęcia będąc przyjaciółką Harrego Pottera, ale mimo to, to nie było to.
Stałam właśnie przed salonem tatuażu, który polecił mi znajomy z sąsiedztwa. Szyld był duży i czerwony, ściany budynku kremowe, a okna wielkie. Podeszłam do drzwi, po czym je pchnęłam. Nie ruszyły, dlatego spróbowałam mocniej. Dalej nic. Spojrzałam na szklane drzwi, dopiero zauważając naklejkę ''Ciągnąć''. Rozejrzałam się zażenowana. Parę osób patrzyło na mnie z rozbawieniem. No nic, trzeba już wejść. Tym razem pociągnęłam drzwi do siebie i weszłam. Pomieszczenie było spore. Po mojej prawej stała lada, po lewej krzesła dla czekających, a na przeciwko mnie znajdowały się stanowiska pracy tatuażystów. Ruszyłam do recepcji, gdzie od razu zajęła się mną krótko ścięta blondynka z tatuażami na całych rękach.
-Cześć. W czym mogę pomóc?
-Chciałabym zrobić sobie taki tatuaż na obojczyku - wyjęłam z małej czarnej torebki szkic. Dziewczyna spojrzała na niego, po czym znów na mnie.
-Dobra, poczekaj 10 minut i ktoś będzie mógł się tobą zająć.
Usiadłam na wygodnym kremowym fotelu. Zastanawiałam się czy mocno będzie mnie boleć. W końcu to igła i w dodatku wybrałam delikatne miejsce. Tak jak mówiła ta blondynka czekałam 10 minut, po czym przyszedł do mnie umięśniony tatuażysta i zaprosił na fotel. Usiadłam, a on pochylił je odpowiednio, po czym usiadł. Zdezynfekował moje odkryte już obojczyki, po czym spytał.
-Prawe czy lewe?
-Prawe - powiedziałam, a on posmarował prawy obojczyk jakąś mazią, po czym przyłożył do niego narysowany cienkopisem mój szkic tatuażu. Zaczęło się....
***
Dobra, muszę przyznać. Bolało jak cholera, ale było tego warte. Spełniłam swoje marzenie i mam przecudny tatuaż. Wyszłam zadowolona z salonu, płacąc wcześniej i ruszyłam do fryzjera. Po 20 minutach już tam byłam. Budynek nie był wielki, lecz widać było, że zadbany. Ściany koloru beżowego, niebieskie markizy i żółte elementy w witrynach. Weszłam do środka, tym razem patrząc czy powinno się pchać czy ciągnąć, po czym podeszłam do lady. Okazało się, że muszę czekać godzinę, a ponieważ byłam nieco głodna, poszłam do Starbucka naprzeciwko. Zamówiłam ciabattę z mozarellą, pomidorami i pesto. Do tego najlepsza mrożona Latte. Usiadłam przy stoliku przy oknie i czekałam na zamówienie. Po chwili przede mną stała kawa i ciabatta. Najpierw ugryzłam kanapkę. Rozejrzałam się i zobaczyłam jak w moją stronę idzie czarnoskóry mężczyzna. Uśmiechnęłam się do niego zaskoczona, a on odwzajemnił uśmiech. 5 sekund później przede mną siedział Blaise Zabini.
-Cześć.
-Cześć. Co tu robisz?
-Przechodziłem obok i zobaczyłem cię, dlatego postanowiłem się przywitać. - uśmiechnął się do mnie zniewalająco. Z Blaise'm miałam dobre stosunki odkąd przeprosił mnie i moich przyjaciół zaraz po wojnie. Przez całą powtórzeniową klasę trzymaliśmy się razem, ponieważ ani Ron, ani Harry nie wrócili do szkoły. Przyjaźniłam się także z Draco, z którym co jakiś czas pisałam. Od Blaisa ostatnio nie miałam wiadomości, ponieważ wyjechał do Bułgarii na delegację. Jak widać już wrócił.
-Dawno cię nie widziałam.
-Tak. Ostatnio się widzieliśmy pół roku temu? Chyba tak.
Pokiwałam głową i ugryzłam kanapkę. Zaczęliśmy rozmawiać o tym co teraz robimy, a gdy powiedziałam, że zamierzam zmienić fryzurę, zaproponował, że pójdzie ze mną.
Spojrzałam na zegarek i zauważyłam, że zostało nam niecałe 5 minut. Wstaliśmy i wyszliśmy z budynku, po czym przeszliśmy przez ulicę i weszliśmy do salonu fryzjerskiego. Fryzjerka była już wolna, więc weszłam do pomieszczenia. Tam wytłumaczyłam o jaką fryzurę mi chodzi i 5 minut później fryzjerka zaczęła dokonywać metamorfozy moich włosów.
***
W salonie spędziłam 1,5 godziny, więc Blaise nieźle się wynudził. Nie pozwoliłam mu zobaczyć farbowania, więc będzie zaskoczony. W końcu fryzjerka skończyła suszyć moje włosy i mogłam zobaczyć gotowy efekt. Musiałam przyznać, że wyszło lepiej niż sobie wyobraziłam. Przeczesałam włosy dłonią i lekko poprawiłam, podziękowałam fryzjerce i wyszłam z pomieszczenia. Blaise właśnie czytał jakąś gazetę dla mężczyzn i nie zauważył mnie. Chrząknęłam lekko, a on podniósł na mnie wzrok. Od razu wybałuszył oczy i podszedł do mnie.
-I jak?
-Ty się jeszcze pytasz?- spytał z poważną miną, trzymając kosmyk moich włosów między palcami - Genialnie! - uśmiechnął się
-Wiem - uśmiechnęłam się szeroko.
-Masz jeszcze jakieś marzenia?
-Kolczyk w wardze, ale to jutro. Chciałabym pójść do Disneylandu.
-W takim razie idziemy! - złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia.
-Blaise! Stój! Blaise! - stanęłam, wyrywając dłoń z uścisku - Muszę zapłacić.
-No tak - powiedział po czym podszedł do lady i położył na niej pieniądze.
-Ja mam zapłacić, nie ty.
-Zapłaciłem i co? No chodź już. - pociągnął mnie do ciemnego zaułka, skąd teleportowaliśmy się do Paryskiego Disneylandu. Spędziliśmy tam cały dzień robiąc zdjęcia wszystkiemu, kupionym polaroidem.



-Blaise, chodź na lody - pociągnęłam go do budki z lodami, gdzie każdy wybrał sobie smak.
Po zjedzeniu postanowiliśmy wrócić do Anglii. Teleportowaliśmy się przed moje mieszkanie. Zaklęciem przywołałam z torebki klucze, bo wiedziałam, że inaczej nie znalazłabym ich. Weszłam i zaprosiłam Blaisa do mieszkania. Było duże i jasne. W salonie ściany były koloru bladego miętowego, a meble były białe. Na środku stała wygodna biała sofa z kolorowymi poduszkami. Przed kanapą postawiony był mały szklany stolik, a na ścianie po naszej lewej był powieszony telewizor. Wokół stały komody, a naprzeciwko nas był łuk, zamiast drzwi. Za łukiem była mała kuchnia, również utrzymana w kolorystyce biało-niebieskiej. Blaty były marmurowe, a kafelki na ścianie nawiązywały do morza. Przy ścianie wejściowej stał 4 osobowy stolik. Z salonu wychodziły jeszcze 2 drzwi. Jedne były do mojej sypialni, a drugie do łazienki. Łazienka jak łazienka. Blado-niebieskie kafelki, duża wanna z prysznicem, długi blat ze zlewem i ogromne lustro. No i jeszcze toaleta. 
Moja sypialnia była w kolorystyce szaro-białej. Ściany były szare, meble białe, a większość dodatków czerwone. Ogromne łóżko stało na środku pokoju, pod ścianą. Nad nim wisiał obraz przedstawiający czerwony zachód słońca. Po prawej od łóżka stała komoda, a dalej moje małe biurko. Teraz było zawalone jakimiś szkicami, ołówkami, a na środku stał laptop. Blaise podszedł do blatu i wziął w rękę jeden rysunek nim zdążyłam zauważyć. 
-Niezłe. Zawsze tak rysowałaś?
-Dziękuję. Chyba tak.
-No to niezły masz talent mała - dźgnął mnie w bok, śmiejąc się.
-Nie nazywaj mnie mała, bo taka to może być twoja... - znów mnie dźgnął
-Nie ładnie, nie ładnie. Musi cię spotkać kara za to, że chciałaś mnie obrazić - powiedział to z iście diabelskim uśmiechem, po czym podszedł bliżej i podniósł mnie z lekkością. Nim się zorientowałam leżałam na łóżku, zmiażdżona jego ciałem. Zaczął mnie łaskotać, a ponieważ mam niesamowicie mocne reakcje przy łaskotaniu, wsadziłam mu palec do oka. 
Blaise odskoczył i złapał się za oko.
-Auu. Dlaczego mnie bijesz, zła kobieto? - spytał patrząc na mnie rozbawiony
-Hmm, a dlaczego ty nie myślisz?
-Jesteś wredna - miał minę jak obrażone dziecko.
-Wiem. Oj, już się nie smutaj - pogłaskałam go po włosach, uśmiechając się żartobliwie, a on od razu się wyszczerzył.
-To co robimy?
-Hmm, może zrobimy sobie bombę kaloryczną i obejrzymy jakąś komedię? - spytałam
-Dobra
Poszliśmy do kuchni, gdzie kazałam Blaise'owi usiąść przy stole. Wyjęłam z zamrażarki dwa rodzaje lodów, truskawkowe i śmietankowe. Z szafek wzięłam żelki, drażetki, bitą śmietanę, karmel i inne słodycze. Postawiłam wszystko na stole.
-To nazywa się lody z polewą wszystko co znajdziesz w kuchni oprócz zlewu.
-Serio? Lepszej nazwy nie mogłaś wymyślić - parsknął śmiechem, a ja trzepnęłam go w głowę
-Oj, zamknij się.
Zaczęliśmy robić naszą bombę kaloryczną. Wyłożyłam lody do wielkiej miski i razem z Blaisem zaczęłam wsypywać tam najróżniejsze smakołyki. Śmialiśmy się przy tym do bólu, a Diabeł brudził mnie bitą śmietaną. 
-Voila! - powiedziałam kładąc przed nim ogromną michę.
-Wow! I my to mamy zjeść?
-A co pękasz?
-Nigdy! - podniósł się i złapał miskę, po czym ruszył do salonu. Podążyłam za nim i usiadłam na kanapie.
-Co oglądamy? - zapytałam
-Może jednak jakiś horror, hmm?
-Proszę nie - jęknęłam. Nienawidzę horrorów, bo panicznie się ich boję.
-No dawaj. W razie czego obronię cię przed złym stworem - wypiął mężnie pierś, a ja zaśmiałam się.
-Dobra, ale jakiś mało straszny.
Oczywiście Blaise mnie nie posłuchał i wybrał Obecność. Drżałam za każdym razem, kiedy było coś strasznego. W pewnym momencie tak się wystraszyłam, że wtuliłam się w mojego przyjaciela. Objął mnie ramieniem tak jakbym wcale mu nie przeszkadzała. Było mi przyjemnie, więc zamknęłam oczy i po jakimś czasie odpłynęłam.
Obudziłam się przyciśnięta do kanapy jakimś ciężarem. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że za mną leży Blaise, a jego ręka spoczywała na moim biodrze. Poruszyłam się lekko chcąc się wyswobodzić, ale nie udało mi się. Diabeł zacisnął mocniej dłoń na mnie i nie mogłam się już poruszyć. Wtulił się we mnie jak w poduszkę i zamruczał. Musiałam przyznać, to było słodkie. Postanowiłam jeszcze trochę poleżeć, żeby chłopak się wyspał. Po godzinie zaczęło mi się nudzić. Delikatnie odwróciłam się w stronę Blaise'a i dotknęłam nosa moimi włosami. Zaczęłam łaskotać go po twarzy końcówkami moich kolorowych włosów, a on zaczął marszczyć nos i brwi.
-Hmm... Zostaw mnie... Chcę spać... - wymruczał sennie
-Nic z tego, pospałeś już wystarczająco długo. Musimy wstać. Dziś robię kolczyk! - pisnęłam lekko podekscytowana
-Dobra, już wstaję. Ale masz mi zrobić pyszne śniadanko - powiedział z śmiesznie zmarszczonymi brwiami.
Zgodziłam się na to, dlatego poszłam do kuchni i zrobiłam nam tosty francuskie z serem. Zjedliśmy i ubraliśmy się, a później wyszliśmy z mieszkania. Znalazłam wcześniej dobre studio piercerów, więc od razu się tam deportowaliśmy.
-Gdzie robisz kolczyk?
-Nie wiem. Gdzie będzie fajny?
-Hmm, może w pępku?
-Dobra, chodź
Powiedziałam w salonie, że byłam już umówiona i usiadłam na specjalnym fotelu. Po chwili dziewczyna z kolczykami na twarzy zaczęła typową procedurę, czyli wytłumaczyła mi ryzyko i takie tam. Robienie kolczyka wcale nie bolało. Było to chwilowe ukłucie i tyle. Po 2 minutach miałam już piękny, ozdobiony pępek.
-I jak, boli cię? - spytał Blaise, gdy szliśmy ulicami Londynu
-Nie, co teraz robimy?
-Jakie masz jeszcze marzenia?
***
Popatrzyłam na Diabła jakby spadł z choinki. Staliśmy właśnie przed ekskluzywnym klubem w Nowym Jorku. Gdy powiedziałam Blaisowi, że chcę mocno zabalować od razu teleportował nas tutaj.
-I jak zamierzasz tam wejść?
-Mam swoje sposoby - uśmiechnął się ironicznie
Chciałam zobaczyć te jego sposoby, dlatego się nie odzywałam. Blaise jak gdyby nigdy nic podszedł do wejścia, a ochroniarz ku mojemu wielkiemu zdziwieniu otworzył drzwi i powiedział:
-Panie Zabini dawno pana nie widzieliśmy.
-Wiesz Greg moja praca jest wymagająca. Nie mogę wciąż przesiadywać w klubie, nawet własnym.
-A to kto? - Greg spojrzał na mnie
-Moja dziewczyna - przyciągnął mnie do siebie, a ja spojrzałam na niego jak na wariata.
-Gratuluję, a teraz zapraszam - pokazał nam drzwi, a Diabeł pociągnął mnie tam.
Gdy znaleźliśmy się w środku odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam na niego.
-Dlaczego niby jestem twoją dziewczyną? Przecież wpuściliby mnie skoro to twój klub - powiedziałam lekko oburzona.
-Oj, taka zabawa. Chciałem zobaczyć twoją minę - uśmiechnął się wrednie
-Dobra, idziemy się bawić?
-Jasne - zaraz po tych słowach poszliśmy do baru. Oboje nie chcieliśmy się upić, więc wypiliśmy tylko 2 drinki i poszliśmy tańczyć. W tłumie zgubiłam gdzieś Blaise'a i zaczęłam tańczyć z jakimś chłopakiem. Piosenki się zmieniały i moi taneczni partnerzy również. Nagle puścili jakąś wolną muzykę. Poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie od tyłu i obróciłam się.
-No wreszcie cię znalazłem. Mój klub jest tak duży, że nawet nie wiedziałem - zaśmiał się Diabeł.
-Zatańczy pani? - podał mi rękę, a ja ze śmiechem przyjęłam ją.
Tańczyliśmy powoli. Byliśmy blisko siebie, czułam oddech Blaise'a na policzku. Nasze oczy się spotkały i zaczęliśmy przybliżać do siebie twarze. Poczułam na ustach jego wargi i zaczęłam odwzajemniać pocałunki. Całowaliśmy się dopóki nie zabrakło nam tchu. Oparliśmy się nawzajem czołami i uśmiechnęliśmy się do siebie. Dopiero teraz zrozumiałam, że to dziwne uczucie, które pojawiało się zawsze w obecności Diabła oznacza to, że po prostu się zakochałam. Nie chciałam mu mówić. Nie, nie teraz. Może kiedyś.
***
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Światło raziło mnie niesamowicie, dlatego zasłoniłam żaluzje. Położyłam się z powrotem do łóżka chcąc ponownie zasnąć, ale Blaise mi nie pozwolił.
-Wstawaj śpiąca królewno! Mamy przepiękny dzień! - na nowo odsłonił zasłonięte przeze mnie żaluzje. - Mamy mnóstwo planów.
Usiadł na łóżku, a ja zakopałam się w pościeli i odwróciłam się do niego plecami.
-Trzeba było tyle nie pić - bezczelnie się zaśmiał. Co za brak empatii! - Ale będę tak dobry i dostaniesz ode mnie magiczny... - zrobił dramatyczną pauzę -... eliksir na kaca!!
-Dawaj go - powiedziałam po czym wyrwałam mu z ręki flakonik z niebieskim płynem. Wypiłam go duszkiem i od razu poczułam się lepiej.
-Dobra, możemy iść. Za... pół godziny. - Zeszłam z łóżka i poszłam się ubierać i malować. Gdy wyszłam z sypialni poczułam zapach bekonu i jajecznicy. Chwilę później znalazłam się w kuchni i zobaczyłam Blaise'a przy patelni. Nucił lecącą w magicznym radiu piosenkę Fatalnych Jędz - Magic Work. Zaśmiałam się lekko widząc jak porusza swoim tyłkiem. Chłopak odwrócił się zaskoczony, a ja zaśmiałam się jeszcze bardziej.
-Co dziś robimy?
-Chodzimy. Pójdziemy we wszystkie znane ciekawe miejsca w Nowym Jorku.  - Wyłożył na talerze gotowe śniadanie.
Zjedliśmy śmiejąc się i rozmawiając, a później ruszyliśmy na wycieczkę. Było niesamowicie. Odwiedziliśmy parę ciekawych miejsc, świetnie bawiłam się z Blaise'm. 
Wieczorem oglądaliśmy filmy. Komedie, horrory, fantasy, wszystko.
Rano znów obudziłam się przytulona do Diabła. Zdecydowanie musimy przestać usypiać na kanapie, i to nie tylko dlatego, że bolą mnie plecy. Kiedy chłopak się obudził od razu rzucił się do przygotowanego przeze mnie śniadania.
- Dziś zostajesz sama, a wieczorem wychodzimy. Ubierz się ładnie.
- Gdzie?
- Dowiesz się wieczorem - Złapał kurtkę i wyszedł machając mi.
Cały dzień siedziałam przed biurkiem i rysowałam Blaise'a. Narysowałam mnóstwo szkiców jednak, żaden nie oddawał tego czego chciałam. Żaden nie był idealny.
Kiedy zbliżał się wieczór postanowiłam zacząć się przygotowywać. Założyłam czarną spódnicę, beżową pół-przezroczystą koszulę i czarną marynarkę. Na nogi włożyłam buty na platformie.
***

Blaise przyszedł o 20. Miał na sobie czarny garnitur, w którym wyglądał zabójczo. Na twarzy miał szelmowski uśmiech, który zawsze dodawał mu uroku. Opierał się o framugę drzwi i przeszywał mnie wzrokiem.
- Gotowa?
- Mhm.. Gdzie idziemy?
- Nie bądź taka ciekawska - pociągnął mnie za rękę, po czym teleportował nas gdzieś. Kiedy uczucie teleportacji minęło otworzyłam oczy i rozejrzałam się.
Byliśmy na dachu. Przy barierce stał stolik z dwoma krzesłami. Wokół stały różne rośliny, niektóre ozdobione żółtymi lampkami. Znikąd dochodził do mnie dźwięk spokojnej muzyki i zapach pomarańczy.
Na stole stały kieliszki i talerze.
-Blaise? Sam to zrobiłeś? I w ogóle po co?
-Tak zrobiłem to sam. Mam nadzieję, że ci się podoba, bo tutaj spędzimy naszą dzisiejszą randkę.
-R-randkę? - O MÓJ BOŻE!!
-Dokładnie - uśmiechnął się seksownie i odsunął mi krzesło.
Odwzajemniłam uśmiech, po czym usiadłam lekko przy stole. Blaise zajął miejsce na przeciwko mnie, po czym pstryknął palcami i na naszych talerzach pojawiło się jedzenie, a w kieliszkach białe wino. Pogrążyliśmy się w rozmowie. Byłam zachwycona tym wszystkim, dlatego kiedy pod koniec spotkania Diabeł zaproponował romantyczny spacer niemal się rozpuściłam.
Szliśmy obok rzeki, wokół nikogo nie było.
W końcu nie wytrzymałam i przystanęłam.
-Moje nogi więcej nie wytrzymają - stanęłam na jednej nodze i zaczęłam zdejmować buty. Przechyliłam się niebezpiecznie w prawo i poczułam jak tracę równowagę. Przygotowałam się na upadek, który nie nastąpił. Otworzyłam oczy, które zamknęłam przy upadaniu i zobaczyłam przed sobą piękne, brązowe źrenice Blaise'a. Patrzyliśmy na siebie, a brunet w tym czasie postawił mnie na nogi. Trzymałam dłonie na jego ramionach, a on swoje na moich biodrach.
-Co jest twoim następnym marzeniem? - spytał nie odrywając wzroku od moich oczu.
-Ty. - Nie myślałam nad moją wypowiedzią. Ona po prostu wyszła z moich ust.
-Miałem nadzieję, że to powiesz. -Uśmiechnął się lekko, po czym pocałował mnie namiętnie.
***
Po naszym pocałunku zrozumiałam, że tak naprawdę nie potrzebowałam kolczyka, tatuażu czy kolorowych włosów. Najważniejszą rzeczą w życiu człowieka jest miłość i cieszę się, że ja znalazłam własną. Od tamtej pory codziennie budzę się szczęśliwa. Oczywiście, w życiu każdej pary zdarzają się kłótnie, jednak najważniejsze jest umieć się pogodzić. Ja z Blaise'm to potrafimy, dlatego mamy teraz dwójkę pięknych dzieci: Espen i Mike'a.

13 komentarzy:

  1. Jaka długa!! :D
    Super!!!
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka długa właśnie miała być :)
      Dziękuję i również pozdrawiam,
      Crazy ♥

      Usuń
  2. świetne ;) bardzo fajne na prawdę... Podoba mi się ten parring

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne ;) bardzo fajne na prawdę... Podoba mi się ten parring

    OdpowiedzUsuń
  4. Długa, fajna, super!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuda!!!Wychodzi wam coraz lepiej!

    Mika :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne Kiedy następna? I o kim?

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Miona... kolorowe włosy, kolczyk, tatuaż? No no... fajnie... i Zabini...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi się, że zapominasz, iż oboje są czarodziejami. Co Zabini robiłby w jakimś mugolskim Starbucksie, na dodatek z całym mnóstwem mugolskich pieniędzy?
    Poza tym, trochę realiów: a) żeby zrobić sobie tatuaż trzeba się umówić, nieraz już kilka miesięcy wcześniej. b) przekłucie BOLI, cokolwiek ktokolwiek nie mówi. Boli i w 99% puchnie chociaż trochę, to nie jest wszystko takie różowe. c) kac po dwóch drinkach? to co ona piła, spirytus? d) dialogi kuleją, są drewniane i mało realistyczne, popracuj nad tym. prawdziwa rozmowa to nie jest to samo co pisanie na komunikatorze i żaden dorosły człowiek raczej nie użyje słów "smutaj" czy tym podobnych. e) jestem w stanie zrozumieć, czemu nie aportowali się bezpośrednio do lokalu. ale czemu teleportowali się PRZED mieszkanie Hermiony, gdzie przypadkowy sąsiad mógłby ich zobaczyć?
    poza tym - cały opis mieszkania i pójście na lody po disneylandzie - nie ma to żadnego związku z fabułą, równie dobrze można to wyciąć.

    niemniej, stylistycznie i gramatycznie radzisz sobie naprawdę dobrze, popracuj troszeczkę nad logiką. przed opublikowaniem przeczytaj wszystko trzy razy i zastanów się, czy jest tak jak powinno być, a będzie idealnie.
    Poza tym równie dobrze mogłaś stworzyć inną postać, zamiast przybierając imię i nazwisko już istniejącej Hermiony i zmieniać przy tym CAŁKOWICIE jej charakter, priorytety, powiązania i wygląd. Opowiadanie byłoby o wiele lepsze, gdybyś pozwoliła sobie trochę zaszaleć. byłoby bardziej zwięzłe i logiczne.
    pisz dużo, myśl więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że skomentowałeś anonimie. Odważnie napisałaś/napisałeś? co ci nie pasowało i cieszę się, jednak jest to miniaturka fikcyjna i nie wszystko musi być idealne. Napisałam miniaturkę tak jak chciałam i jeśli chcesz zrobić to po swojemu to napisz coś.
      Moja odpowiedź nie ma na celu cię urazić i było by miło gdybyś następnym razem się podpisała/podpisał.
      Pozdrawiam,
      Crazy

      Usuń
  9. Nie chciałam w żaden sposób sprawić Ci przykrości, a jedynie zwrócić uwagę na błędy, które dla osoby trzeciej mogą wydać się rażące nawet jeśli ty ich nie zauważyłaś. Serio, chciałam dobrze. Owszem, nic nie musi być idealnie, ale praca nad pisaniem ci nie zaszkodzi, tym bardziej, że szkoda byłoby gdybyś przestała. I proszę - pisz więcej rzeczy całkiem od siebie, bo masz naprawdę dobrą wyobraźnię, a kanon Cię ogranicza.

    Abaddon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam to dać jako odpowiedź do komentarza wyżej. Trochę techniki i człowiek się gubi.

      Usuń
    2. Rozumiem i chcę powiedzieć, że cały czas pracuję nad moim pisaniem, bo wiem, że idealne nie jest :)
      A tak po za tym to ciekawy nick :P
      Pozdrawiam,
      Crazy ♥
      P.S Piszesz coś sama?

      Usuń