niedziela, 9 sierpnia 2015

Informacja dla czytelników / Spotkanie

Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda. Chcemy poinformować naszych czytelników o zakończeniu działalności naszej na tym blogu. Razem z beztile_ postanowiłyśmy rozdzielić nasze pisarskie życie. Ja postanowiłam poświęcić się książce, którą chce napisać i nowemu blogu pt. Sama i z innymi.

A ja beztile_ (tak znowu zmieniłam nick xD) na razie postanowiłam pisać bez publikacji niczego w internecie bo się tym zmęczyłam. Jakoś straciłam zapał i przez te parę miesięcy bez bloga czułam się dobrze bez presji pisania czegoś na blog. Chcę odpocząć, ale jak już coś zamieszczę w sieci to tutaj napiszę. Mam nadzieję, że się kiedyś jeszcze spotkamy :)

Oto linki do naszych blogów:

Evelin:    http://thoughts-of-lonely-people.blogspot.com/ 
beztile_: kiedyś :)

Mamy dla was na pożegnanie ostatnią miniaturę na tym blogu zapraszamy do czytania.



*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*


Cholerny, pieprzony Ron. Jak on mi mógł to zrobić? Byliśmy przecież tacy szczęśliwi. A może tylko ja byłam zadowolona z tego związku? Jednak to nie ważne, zdradził mnie z tą lafiryndą, którą miałam za dobrą koleżankę.
Luna to niby taka nie pozorna, miła dziewczyna z tymi swoim wymyślonymi stworzeniami, a tak naprawdę jest w stanie odbić innej faceta.
Nie mogę wytrzymać, muszę stąd uciec. Od niego. Od nich wszystkich.
Wyjęłam z torby zmieniacz czasu. Pokręciłam nie wiadomo ile razy. Szczerze to nie obchodzi mnie to
Przeniosłam się do hogwarckiej biblioteki. Przydało by się pójść teraz do profesora Dumbledora.
Kiedy mija mnie jakiś uczeń, zatrzymuję go i pytam.
-Przepraszam wiesz może gdzie znajdę profesora Dumbledora?
-Tak, oczywiście. Przed chwilą skończyłem z nim lekcje. Jest w klasie od transmutacji na trzecim piętrze. -powiedziawszy to uśmiechnął się do mnie i odszedł.
Skierowałam się w stronę sali. Zapukałam po czym weszłam do pomieszczenia.
-Witam profesorze. Moglibyśmy porozmawiać?
-Zapraszam moja droga - pokazał na krzesło abym usiadła. Tak też uczyniłam.
-Nazywam się Hermiona. Jestem z przyszłości. Przybyłam tu za pomocą zmieniacza czasu.
-Czy mógłbym zobaczyć? - Wskazał na zmieniacz, który zdjęłam z szyi i podałam mu go.
-Moja droga chciałbym jeszcze zobaczyć twoje wspomnienia.-Pokiwałam głową na znak że zgadzam się na to aby wnikną do mojej głowy.
-Rozumiem ale nie mam pojęcia dlaczego Tom się stał takim potworem. Jest miłym chłopcem cynicznym ale miłym.
-Profesorze wiem że muszę teraz odczekać na to aby jego magia wróciła do normy tylko ile będę musiała tu przebywać.
-Obawiam się moja droga że aż do lutego.
-Ale to aż cztery miesiące- powiedziała w niedowierzaniu dziewczyna.
-Zapraszam za mną. Zaprowadzę cię do twojego nowego dormitorium salon masz połączony razem z prefektem naczelnym Slytherinu- odczekał chwilę aby dziewczyna przyswoiła to do wiadomości po czym rzekł - z Tomem Riddlem
-Ale profesorze ja nie mogę z nim mieszkać on nienawidzi szlam.-powiedziałam niechętnie.
-Przykro mi moja droga ale inne pokoje są już zajęte. W tym semestrze przybyło mnóstwo nowych uczniów.


***************


Czas, który spędziłam w Hogwarcie  był wspaniały. Tom spędzał za mną każdą chwilę: uczyliśmy się razem, siadałam z nim przy stole. Co prawda jego znajomi byli przeciwko abym tam siedziała, jednak nic nie mówili, kto mądry sprzeciwi się potomkowi Salazala Slytherina .


***************


Tak czas zleciał nam do grudnia.
Gdy rozmawialiśmy Marvolo poruszył ważną sprawę
-Hermiono zastanawiam się czy pojechałabyś ze mną do mojego rodzinnego domu.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Chwilę później rzuciłam mu się w ramiona i powiedziałam:
-Tak pojadę z tobą.

Od czasu naszego pierwszego przyjaznego spotkania nie myślałam o swoich przyjaciołach, mój czas z nimi dobiegł końca.
Pojechaliśmy do jego domu, a raczej zamku, bo inaczej nie można było tego nazwać.


Weszliśmy do salonu. Było tam pięknie, ściany w koloru beżu i ciemnego brązu. Na przeciwko jasnych skórzanych foteli stał kominek, w którym radośnie podskakiwały płomienie oraz mały ciemny stoliczek.
Tom podszedł mnie od tyłu, objął w pasie i zapytał:
-I jak podoba się mojej księżniczce? - pocałował mnie w policzek.
-Tom jest pięknie. Jak znajdę wolną chwilę chciałabym obejrzeć całą posiadłość, ale teraz po podróży w pociągu jestem zmęczona. Czy mógłbyś pokazać mi mój pokój? - spojrzałam na niego.
-Oczywiście. Chodź. -  Wziął mnie na rękę i zaprowadził po schodach z białego marmuru. Skręciliśmy w prawy korytarz, a on otworzył pierwsze drzwi po lewo.
Weszliśmy i to co tam zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach.
Czarno-białe ściany wielkie łoże z baldachimem, małżeńskie łoże, przy oknie z balkonem stało mahoniowe biurko. W kącie stał fotel i stoliczek do kawy. Na prawej stronie była para ciemnych mosiężnych drzwi. Zaś na lewej ścianie można było zobaczyć obraz przedstawiający statek przedzierający się przez wzburzone fale.
Podeszłam do pierwszych drzwi i okazało się, że to łazienka utrzymana w kolorach Slytherinu.
Drugie drzwi zaprowadziły mnie do garderoby w której znajdowały się męskie ubrania. Wróciłam do sypialni.
-I jak podoba się? -zapytał kładąc się na łóżku.
-Tak, jest pięknie a gdzie mój pokój?
-Tutaj.
-No to w takim razie gdzie jest twój?- zapytałam
-Tutaj - odpowiedział. Widział jak patrzę na niego zdziwionymi oczyma i po chwili dodał. -Mamy ten pokój razem.
Podeszłam do łóżka, weszłam na nie i przytuliłam się do Toma.
Powiedział coś na co czekałam długo.
-Wiesz Hermiono, muszę ci coś wyznać. Ja.. Kocham cię. - Widać było, że czekał na moją  reakcję, więc pocałowałam go.
-Też cię kocham - wtuliłam się w Toma i oddałam się do krainy Morfeusza.
Gdy obudziłam się rano wykonałam poranne czynności i ubrałam się w ten oto zestaw:

Gdy wyszłam z pokoju poczułam zapach naleśników i świeżej sosny. Zaciekawiona zeszłam na dół, weszłam do kuchni i na wysepce zobaczyłam stos naleśników, a przy kuchni Toma, który jeszcze smażył placki.
-Dzień dobry. - Powiedział odwracając się do mnie. - Zapraszam do stołu.
Usiedliśmy razem i zaczęliśmy jeść.
W trakcie posiłku zapytałam:
-Czy dobrze wyczułam, że w domu znajduje się choinka? -Wzięłam kolejnego kęsa.
-Tak. Jak chcesz to po jedzeniu możemy pójść ją ubrać.
-Chętnie. - Ucieszyłam się jak dziecko. Zawsze tak reaguję na przygotowania do świąt.
Zjedliśmy i  posprzątaliśmy. Wspólnie jest to szybsze i zabawniejsze.
Przeszliśmy do salonu, a ja ujrzałam dużą choinkę oraz jeden karton wypełniony ozdobami.
Choinka była sporych rozmiarów, więc zajęło nam sporo czasu ozdabianie jej, ale opłaciło się.
Była przepiękna, a przeważał na niej kolor srebrny, zielony (choć nie wiem po co przecież choinka jest zielona) i mój ulubiony fioletowy
Spojrzałam na zegarek w momencie gdy wybiła godzina trzynasta. Po ubraniu choinki zajęliśmy się sobą. Ja czytałam książkę, a mój ukochany pisał coś w notesie. Później zjedliśmy obiad i wyszliśmy na dwór na długi spacer. Był to naprawdę długi spacer, ponieważ wróciliśmy gdy było już ciemno.
Ziewnęłam.
-Tom jestem zmęczona. Pójdę się położyć. Dobranoc.
Weszłam na schody i usłyszałam jeszcze jak mi odpowiada.
Przebrałam się w swoją piżamkę

Zasnęłam.
Święta były wspaniałe. Ja dostałam prezent od niego, a on ode mnie.
Sylwester był piękny i wyjątkowy. Gdy zeszłam na dół do kuchni Tom, który jak co dzień robił śniadanie - tym razem tosty z serem. Odwrócił się do mnie.
-O moja księżniczka się obudziła. Siadaj. Muszę ci coś powiedzieć.
Usiedliśmy. Zjedliśmy rozmawiając przy tym miło.
Jak wiesz dzisiaj jest sylwester i w związku z tym zapraszam cię na kolację, a potem prywatne przyjęcie tutaj.
-Z chęcią spędzę z tobą ten wieczór.
Wstałam od stołu, zebrałam brudne naczynia i poszłam zmywać nie przerywając naszej rozmowy.
-Kolacja będzie o osiemnastej. Muszę teraz wyjść i będę z powrotem o siedemnastej.
Nie będzie go sześć godzin.
-A co będziesz tak długo robić? - wytarłam ostatnią szklankę i odłożyłam do szafki czekając na odpowiedź.
-Chciałbym pójść na grób swojej mamy przygotować restaurację i to ostatnie czym się zajmę jest niespodzianką. Pożegnał się ze mną i aportował się.
Wyszłam z kuchni. Poszłam do biblioteczki i moim oczom ukazała się jedna z moich ulubionych mugolskich książek ,, Duma i uprzedzenie".
Zabrałam się za czytanie.
Gdy byłam w połowie książki zerknęłam na zegarek. Okazało się, że zostały mi tylko dwie godziny do kolacji. Pobiegłam na górę i zajrzałam do walizki. Na całe szczęście okazało się, że zabrałam ze sobą sukienkę.

Zabrałam się za robienie włosów (Takie jak na zdjęciu wyżej ).
Gdy znów spojrzałam na zegarek zostało mi tylko dziesięć minut.
Zeszłam na dół, a Tom już był, miał na sobie czarny garnitur.
-Moja pani. - Podał mi ramię - Gotowa?
-Tak. A powiesz mi gdzie dokładnie mnie zabierasz bo wiem że do jakiejś restauracji.- przyjęłam rękę.
Teleportowaliśmy się na miejsce. Była to piękna mała przytulna restauracja.
Nad wejściem wisiała nazwa Conmodus Anguli. [łac. Przytulny kącik ]
-Przepiękne miejsce Tom. Jak je znalazłeś?
-Teraz to nie istotne moja droga.
Otworzył drzwi, weszliśmy do środka. Lokal był pusty. Nie było nikogo oprócz kelnerów.
Zajęliśmy miejsce przy małym okrągłym stoliczku, przykryty był czerwonym obrusem. Wokół nas unosiły się świece, które dodawały temu miejscu jeszcze więcej uroku.
Podszedł do nas kelner podając menu.
W karcie było tyle przepysznych dań, na które miałam ochotę, ale w końcu wybrałam krem dyniowy a Tom spaghetti carbonara.
A do tego wino LARIOS Benifique 1800.

O godzinie dwudziestej drugiej zaczęło się nasze prywatne przyjęcie. Tańczyliśmy do różnych rodzajów muzyki przytuleni do siebie. Co jakiś czas popijaliśmy różne trunki.
Była już trzecia w nocy, gdy poszliśmy na górę.
Przespaliśmy się ze sobą. Nic dodać nic ująć było wspaniale, a był to mój pierwszy raz.
O dwunastej obudziło mnie pukanie sowy w okno. Podeszłam do niego, aby wpuścić płomykówkę.
Odebrałam paczkę a ptak odleciał.
Wzięłam dresy. Ubrałam się, zeszłam na dół. Otworzyłam paczkę, a był w niej list:
Panno Granger,
Odnotowałem, że można już użyć zmieniacza czasu i istnieje możliwość powrotu do pani czasów.
                                      Profesor Albus Dumbledore 

Wyjęłam z opakowania naszyjnik. Założyłam go na szyję i nawet przez chwilę nie myśląc czy robię dobrze czy źle przeniosłam się. Poczułam pociągnięcie w pępku.
Znalazłam się w swoich czasach w miejscu, z którego się przeniosłam. Stałam przy Zakazanym Lesie.
Usłyszałam odgłosy niszczenia bariery, która chroniła szkołę przed Śmierciożercami.
-Jednak powstali. Przecież jak odchodziłam to było wszystko dobrze. - Pomyślałam i skierowałam się ku rodzinie Weasley.
Gdy Ginny mnie zobaczyła podbiegła i przytuliła się do mnie.
-Hermiono już myślałam, że coś ci się stało
-Nie, nic się nie stało. Musiałam się przejść, pomyśleć i przybiegłam najszybciej jak się dało. Co się stało?
-Śmierciożercy zaczęli atakować.
Nagle zobaczyliśmy, że w naszą stronę idzie Dumbledore. Gdy stanął obok nas skierował swój wzrok ku mnie. Podał mi kartkę i powiedział.
-Panno Granger proszę to przeczytać.
Otworzyłam
Dumbledore.
Oddaj mi Granger a nie zaatakuję zamku.
                                                          Lord Voldemort.

-O co chodzi Albusie? - wtrąciła się Pani Weasley
-Tom w zamian za niezniszczenie zamku chce Pannę Granger - powiedział to ze smutkiem w oczach.
-Nie, nie oddamy jej. Nie możemy. - Powiedziała przytulając mnie Ginny.
-Pójdę - powiedziałam cicho.
Skierowałam się do bramy. Czekał na mnie jeden śmierciożerca, który był zamaskowany.
-Wypij to - podał mi flakonik,a ja przyjrzałam się i skojarzyłam, że jest to eliksir Słodkich Snów.
Przyłożyłam go do ust i przechyliłam. Zapadła ciemność.
Gdy obudziłam się zobaczyłam, że jestem w sypialni Toma. Nic tu się nie zmieniło od czasu mojego odejścia.
Dla mnie minęło około 4 godzin ( pamiętajmy że zażyła eliksir), ale dla niego blisko 70 lat.
Chciałam wstać, ale okazało się, że zostałam przywiązana do ram łóżka. Szarpałabym się, ale wiem, że nic by to i tak nie dało.
Patrzyłam wszędzie: sufit, drzwi, okno, ściany. Po jakimś czasie usłyszałam szczęk zamka.
Pojawił się Tom. Nie zmienił się od chwili mojego odejścia.
-Witaj. - Powiedział dość chłodno.
-Tom co się stało? Kiedy ostatnio cię widziałam byłeś dobry.
-A jak ja ostatnio cię widziałem to leżałaś obok mnie, a gdy się obudziłem nie było cię nigdzie.
-Dlaczego stałeś się taki zły? Zabijasz ludzi. - Spytałam go.
-To wszystko przez ciebie. Zostawiłaś mnie bez jakiegokolwiek słowa.
To wszystko przeze mnie... - pomyślałam.
-Ja po prostu chciałam wrócić do przyjaciół, pożegnać się z nimi. Cieszyłam się, że jestem z tobą.
Przełknęłam gulę w gardle i powiedziałam.
-Jeśli miałabym wybrać między tobą, a nimi nie wahałabym się i wybrała ciebie.
Popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale też z nadzieją. Spytał się.
-A teraz jakbyś miała wybór którego z nas uśmiercić, mnie czy Pottera, to który by przeżył?
-Ty...ty byś przeżył - odpowiedziałam. Poczułam, że liny puszczają.
Jego wyraz twarz zmienił się diametralnie. Był szczęśliwy.
Klęknęłam na łóżku i przyciągnęłam go ku sobie abyśmy złączyli nasze usta w namiętnym pocałunku.
Gdy oderwaliśmy się od siebie wiedziałam, że na prawdę jestem w stanie poświęcić swoich przyjaciół w imię miłości.
Zaniepokoiłam się o Ginny. Jest moją najlepszą przyjaciółką i nie chcę jej stracić.
-Tom chodzi o to, że po tamtej stronie jest moja przyjaciółka. Czy byłaby możliwość żeby ona została tak jakby ułaskawiona?
Usiadł na łóżku i przyciągnął mnie na swoje kolana. I zapytał.
-A o którą ci chodzi?
-Ginny - powiedziałam tylko imię, bo wiem, że zgadnie.
-O tą swoją rudą się nie martw. Jest bezpieczna i byłaby nawet jakbyś o to nie poprosiła.
-Ale jak to? - Nie wiedziałam kompletnie o co mu chodzi. Przecież ona jest zdrajcą krwi.
-Mój wierny sługa Severus Snape i ona są narzeczeństwem.
Wybałuszyłam oczy. Jak to Ginny i Snape?
-Nic ci nie powiem moja droga. Będziesz musiała się dowiedzieć tego od tej swojej rudej gdy przybędzie na wezwanie.
-Ona jest Śmierciożerczynią? - spytałam.
-Tak. Jest szpiegiem w Zakonie Feniksa. Najdroższa niestety muszę wyjść. Proszę nie wychodź poza posesję. - Przytaknęłam głową, zeszłam z jego kolan, pocałowałam na do widzenia i wyszedł.
Byłam w starych dresach, więc postanowiłam się przebrać. Ale co ja założę?
Postanowiłam, że na wszelki wypadek zajrzę do szafy i moim oczom ukazała się garderoba pół na pół. Ubrania dla kobiet i mężczyzn.
Podeszłam do wieszaków aby wszystko przejrzeć i wybrałam to.



Postanowiłam wyjść z pokoju i obejrzeć posiadłość oraz co się w niej zmieniło.
Zeszłam po schodach i skierowałam się w stronę salonu. Otwieram drzwi, moim oczom ukazał się wielki czarny stół i szare ponure ściany. Nic nie zostało z tego pięknego miejsca.
Poszłam do pokoi gościnnych. Na szczęście one się nie zmieniły. Poszłam w stronę biblioteki.
Byłam przy drzwiach. Chwyciłam klamkę i usłyszałam podaj 8 cyfrowy kod dostępu.
No to ja się już chyba do tego pokoju nie dostanę.
Znowu usłyszałam ten dziwny głos.
Podpowiedź: Najgorszy dzień w moim życiu.
To był definitywnie głos Toma. Tylko jaki.
Już mam, powiedziałam na głos:
-01011944
Czyli 1 stycznia 1944 rok. Dzień w którym odeszłam.
Otworzyła się.
Weszłam do środka. Kolekcja się powiększyła i to bardzo. Pod ścianą stały dwa fotele, a między nimi okrągły stoliczek, na którym stało zdjęcie. Nie widziałam go. Podeszłam bliżej i zobaczyłam siebie.
Było to jakieś czarno-białe wydanie.
Odstawiłam na miejsce. Skierowałam się w stronę półki z mugolskimi dziełami.
-Mam nadzieję, że jeszcze tu są.
Kurz na półkach. Duma i uprzedzenie na miejscu, na które ją odłożyłam.
Wzięłam do ręki, podeszłam do foteli i usiadłam  na jednym z nich i zaczęłam czytać.
Gdy skończyłam czytać odłożyłam książkę na miejsce i postanowiłam iść do kuchni coś przekąsić.
Kiedy przekroczyłam próg koło mnie zjawił się mały skrzat domowy.
-Jak się nazywasz? - zapytałam.
-Pani - Pokłonił się - nazywam się Łaskotek. Czegoż tu sobie Panienka życzy?
-Chciałabym zjeść... - Spojrzałam na zegar ścienny Dochodziła dwudziesta. - ...kolację.
-Panienka usiądzie, Łaskotek zaraz przyniesie.
Usiadłam przy wysepce. Stukałam paznokciami o blat, a wtedy przede mną pojawiła się miska z daniem, które jadłam razem z Tomem na sylwestrowej kolacji.
Zjadłam, a z racji tego, że nie byłam jeszcze śpiąca postanowiłam, że wyjdę do ogrodu.
Otworzyłam drzwi balkonowe i wyszłam. Wszystko było takie jak dawniej. Piękne i pachnące kwiaty, drzewa dzięki, którym można było w dzień ukryć się przed promieniami słonecznymi i moja ulubiona altanka. Skierowałam się ku niej. Lubiłam oglądać gwiazdy siedząc w niej i popijając szampana.
I tak postanowiłam uczynić też teraz. Nie wiem ile czasu mi to zajęło, bo koło mnie pojawiła się skrzatka, chyba Tasiemka, i poinformowała, że Tom mnie szuka. Wróciłam do środka.
Gdy znalazłam się na piętrze postanowiłam, że zajrzę do jego gabinetu. Nie myliłam się, ponieważ był tam.
-Szukałeś mnie? - powiedziałam podchodząc do jego fotela.
-Tak, zniknęłaś na kilka dobrych godzin. Łaskotek powiedział, że pojawiłaś się w kuchni około 20, a jest już po północy. - Wyciągnął ręce w moją stronę, chwycił mnie, przyciągnął do siebie i posadził na kolanach.
-Przepraszam. - Pocałowałam go - Ale jak widzisz jestem cała i zdrowa.
-Ale kara cię nie ominie. - Powiedział uśmiechając się do mnie przebiegle, po czym wstał i przerzucił mnie sobie przez ramię.
Krzyknęłam.
-Co ty robisz! Puść mnie natychmiast! Jestem ciężka.
-Wcale, że nie. Jesteś lekka jak piórko.
Wszedł na schody. Gdy byliśmy na szczycie kondygnacji skierował się w stronę naszej sypialni.
Wszedł do niej i rzucił mną. Dosłownie rzucił mnie na łóżko.
Zawisł nade mną mówiąc.
-Teraz twoja kara. - Zaczął mnie całować. Zdjął moje buty i rozpiął sukienkę rzucając ją niedbale w kąt pokoju.
Gdy rano obudziłam się poczułam wszech ogarniające mnie szczęście. Nie miałam pojęcia czemu, po prostu czułam się spełniona.
Otworzyłam oczy i przekręciłam się na bok, żeby pocałować ukochanego, lecz nie było go. Za to na poduszce leżała koperta.
Otworzyłam ją, wyciągnęłam list i przeczytałam.

Hermiono.
Zawiodłem cię tym, że obudziłaś się po tak wspaniałej nocy sama. Niestety moi słudzy mieli sprawę niecierpiącą zwłoki.
Spotkamy się na obiedzie.

                                                                               Twój T.M.R.

Spojrzała na zegarek. Wskazywał dziewiątą godzinę.
-To mam jeszcze pięć do obiadu.
Poszła się ubrać w dresy aby pobiegać. Związała włosy w kitkę.Wyszła z pokoju, zeszła po schodach i wyszła przez główne drzwi. Skierowała się w stronę lasku.
Biegała nie zwracając uwagi na czas. Nagle zauważyła jakąś postać chowającą się za pniem drzew.
-Kto tam jest - krzyknęłam.
-Szlamo co ty robisz blisko rezydencji Czarnego Pana - jakiś śmierciożerca.
Nikt mi nie mógł zrobić. Ale i tak trochę się bałam bo nie miałam ze sobą różdżki.
-Zabieram cię do mojego Pana dostanę za ciebie jakąś nagrodę. Związał mnie niewidzialnymi linami i pchną w stronę rezydencji.
-Tak na pewno dostaniesz nagrodę - pomyślałam sarkastycznie - chyba karę za to że mnie związałeś.
Gdy doszliśmy do drzwi prowadzących do gabinetu Toma. Zapukał (szacunek dla swojego Pana)
-Wejść- chłodny głos.
-Panie - pokłonił mu się.
-Czego chcesz Macnair. -dalej nie patrzył na niego tylko w papiery więc mnie nie zauważył.
-Znalazłem w lesie bardzo ciekawy okaz i przyprowadziłem go dla ciebie. Szlama Granger.-skłonił się po raz kolejny.
Lord Voldemort od razu spojrzał się na swojego podwładnego. Gdy mnie zobaczył związaną  powiedział.
-Rozwiąż ją w tej chwili.- tak też uczynił. podbiegłam do Toma i przytuliłam się do niego.
-Za to co zrobiłeś mam dla ciebie nagrodę  mój sługo.
Skierował różdżkę na Macnair'a i krzykną
-Crucio.- śmierciożerca upadł na podłogę i zaczął krzyczeć z bólu.
Nie mogłam się na to patrzeć. Po chwili powiedziałam.
-Tom przestań - mężczyzna tak też uczynił.
Walden wstał na chwiejących nogach.
-To teraz mnie uważnie posłuchaj. Tylko na nią spojrzysz. Tylko ją dotkniesz, wycelujesz do niej różdżką to twoja żona zostanie wdową. A teraz wyjdź zanim stracę panowanie nad sobą.
Śmierciożerca ukłonił się i wybiegł.
-Nic ci nie zrobił- spytał troskliwie.
Pogłaskał mnie po policzku i przytulił jeszcze mocniej.
-Nie ale pójdę już do pokoju - uśmiechnęłam się smutno, kierując swoje kroki w stronę drzwi.
-Ktoś niebawem przyjdzie sprawdzić jak się czujesz.
Kiwnęłam głową i wyszłam z gabinetu kierując się do sypialni, położyłam się na łóżku i zasnęłam.


**************
Narrator 3 osobowy

Gdy Hermiona wyszła z gabinetu Tom postanowił zwołać swoje sługi.
Wstał z fotela, wyszedł i zamkną pokój zaklęciem.

Gdy był już w sali "Tronowej" (Tak nazywali ją śmierciożercy)
Dotkną różdżką znaku który wyraźnie widać na jego bladym ramieniu i już po chwili zaczął się pojawiać wewnętrzny  krąg.
Usiadł na tronie u szczytu stołu. Po dziesięciu minutach byli już wszyscy.
-Moi wierni słudzy jesteśmy już blisko wygrania wojny. To ostatnie nasze spotkanie przed ostateczną bitwą. Nim zaczniemy ty -pokazał na kobietę siedzącą obok Severusa. Ginny Weasly - podejdź.
Tak też uczyniła. Powiedział jej coś tak iż tylko ona usłyszała po chwili skłoniła się i wyszła.
-To teraz zacznijmy omawiać najważniejsze sprawy.


~*~*~*~

Pukanie do drzwi obudziło brązowooką. przetarła oczy i powiedziała:
-Wejść.
Drzwi uchyliły się i weszła przez nie jej rudo włosa przyjaciółka.
-Hermiono -przytuliły się - Tak się cieszę że cię widzę.
-Słyszałam nowiny moja droga opowiadaj.
-Dobrze. Miałam nie mówić nikomu o tym że zdradziłam Zakon, byłam szpiegiem razem z Sevem.- uśmiechnęła się - Zaczęło się gdy dyrektor poprosił mnie abym pomogła przy ważeniu eliksirów, ponieważ Snape już sobie nie radzi. Przez pierwsze dwa miesiące było tak jak na lekcjach nie odzywał się do mnie chyba że musiał aż wrócił pewnej nocy ze spotkania cały poraniony mówił że zakon dowiedział się że napadali na mugoli i zaatakował. Potem zemdlał. Opiekowałam się nim trzy dni do puki się nie wybudził. Mówił przez sen: Nie odchodź ode mnie, nie zostawiaj mnie oraz co najbardziej mnie zdziwiło zależy mi na tobie Ginervo. tak zaczęło się powiedziałam mu że go kocham tak spontanicznie nie panowałam wtedy nad sobą słowa same poleciały mi z ust. Krzyczał na mnie, co ja sobie wyobrażam wypchnął mnie za drzwi. Aż pewnego wieczoru po prostu go pocałowałam on oddał pocałunek powiedziawszy że nie pozwoli mi odejść nigdy.
-A jak to się stało że ty i Czarny Pan razem? - spytała rudowłosa rozsiadając się wygodniej na łóżku.
-Po tym jak dowiedziałam się że Ron mnie zdradzał..... -opowiedziała wszystko bez pomijania żadnych szczegółów.
-Łoł - tylko tyle była powiedzieć najmłodsza latorośl Wesleyów.
-Wiem sama dalej  nie mogę w to uwierzyć. Pójdziemy na spacer? Pokazałabym ci całą posiadłość. Co ty na to? - zapytała starsza gryfonka wstając z łóżka.
-Ależ oczywiście nigdy nie widziałam więcej niż sala tronowa i gabinet Czarnego Pana.
-To poczekaj na mnie ja pójdę się odświeżyć biegałam i jestem cała spocona. - uśmiechnęły się do siebie. -Jeśli możesz  wybierz mi ciuchy zajmie nam to mniej czasu.
Rudowłosa zdjęła czarne szaty które nosił każdy śmierciożerca na spotkania. została w



Waesley'ówna weszła do garderoby. Dziewczyny weszły do sypialni w tym samym czasie.
Hermiona podeszła do łóżka i zobaczyła na nim strój.



Ubrała się w niego i wyszły.
Hermiona oprowadzała przyjaciółkę po całej posiadłości opowiadając co było kiedyś.
Wyszły do ogrodu i Ginny aż wstrzymała oddech z wrażenia.
-Hermiono jak tu pięknie.
-A widzisz tamtą altankę - wskazała na koniec ogrodu rudowłosa przytaknęła.
- Tom zbudował ją specjalnie dla mnie.  Jest to moje drugie ulubione miejsce. Potrafię przesiadywać tu godzinami patrząc na gwiazdy.
-Mionka żyjesz tu jak księżniczka. Ale wiesz chyba musimy już iść - wskazała ręką na wejście do ogrodu gdzie stoi dwóch mężczyzn.
-Tak masz rację.
Kobiety w ciszy zaczęły iść w stronę mężczyzn.
Ginny skłoniła się przed Riddlem i razem z Severusem teleportowali się do swojej posiadłości.
-Jak sprawy związane z bitwą? - zapytała bruneta złączając ich ręce.
-Niedługo moja droga lecz ty nie weźmiesz w niej udziału. - powiedział stanowczo.
-Dlaczego.
Doszli do domu. Mężczyzna otworzył drzwi i przepuścił ukochaną. Skierowali się do salonu.
-Czego się napijesz.
-Hmmm może białego wina.
Chwilę później brunetka siedziała z kieliszkiem na podłodze przed kominkiem.
Pogrążyli się w rozmowie.
Gdy po północy wracali do pokoju dziewczynie zakręciło się w głowie, upadając w ramiona ukochanego.


*****************
Narrator 1 osobowy Hermiona


Nie wiem co mi się stało ale zemdlałam rozejrzałam się po pomieszczeniu, była to nasza sypialnia. Chyba Tom mnie tu przyniósł.
Drzwi się otworzyły, wszedł przez nie Severus Snape.
-Witam panno Granger - mrukną siląc się na normalny ton.
-Profesorze czemu zawdzięczam tą jakże miłą wizytę? - spytałam trochę sarkastycznie.
-Muszę cię zbadać. Przytaknęłam.
Wykonał kilkanaście ruchów różdżką mrucząc zaklęcia. Skończył i powiedział:
-Gratuluję. Jest pani w ciąży - powiedziawszy to wyszedł zanim w pełni dotarły do mnie jego słowa.
Nie wierzyłam jak to możliwe.
-Muszę powiedzieć Tomowi.
Poszłam do łazienki a potem ubrałam się w to:




Wyszłam z sypiali i poszłam do gabinetu, to tam Tom spędza najwięcej czasu. Gdy tam weszłam zdziwiłam się nie zastając tam ukochanego.
Trudno zamknęłam drzwi i zawołałam skrzata.
-Skrzeczek do Pani usług - skłonił się nisko.
-Wiesz może gdzie mogę znaleźć twojego Pana.
-Panienko. Pan znajduje się w altance.
Podziękowałam mu i skierowałam się na tyły pałacu.
Siedział sam.
Podeszłam do niego i usiadłam na przeciwko witając się i posłałam w jego kierunku uśmiech.
-Hermiono nie powinnaś wstawać, jesteś słaba po zemdleniu.
-Kochanie był u ciebie dzisiaj Snape?
-Tak jak szedł do ciebie przywitał się i gdy wychodził ale nic nie powiedział o tobie.
-To dobrze - uśmiechnęłam się - Chciałeś kiedyś mieć dzieci? Takie małe szkraby biegające po domu i roznoszące wszędzie swoją bezgraniczną miłość?
-Najmilsza, kiedyś zastanawiałem się nad tym i po wygranej wojnie może skusiłbym się na zostanie ojcem.
-A co byś powiedział jakbyś wiedział że jestem w ciąży?
Boję się a co jeśli powie że zabił by to dziecko! Nie Mionka przestań on cię kocha nie zrobił by mi tego.
-Cieszył bym się - mrukną - A czemu pytasz?
-Bo za osiem miesięcy zostaniemy rodzicami.
Podeszłam do niego i czekałam na reakcję. W ułamku sekundy wstał i pocałował mnie namiętnie.



***************


Wojnę zaplanowano na 2 Maja, niestety mój czteromiesięczny brzuszek nie pozwalał mi uczestniczyć w wojnie. Pod koniec lutego Snape sprowadził tu Ginny która była w 3 miesiącu. Razem zajadałyśmy się łakociami i oglądałyśmy seriale. Tom zgodził się na telewizor chociaż to mugolski wynalazek, powiedział że dla mnie zrobić wszystko.



***************  2 Maja

Spodziewałam się że mnie uśpi ale nie, żadna z nas nie została napojona eliksirem nasennym. Zostawił nas pod opieką Narcyzy Malfoy która troszczyła się o nas jak o własne córki.

^Wspomnienie^

Któregoś wieczoru  przy herbacie powiedziała że czuje jakbym na prawdę była z nią spokrewniona. Gdy mi to zdradziła zrobiło mi się ciepło na sercu.  Moja matka zostawiła mi od czasu pierwszego roku w hogwarcie pieniądze, aż trudno przyznać nie widziałam jej już siedem lat. Gdy wracałam na wakacje do domu opiekowała się mną gosposia. Kiedy Narcyza powiedziała mi te słowa czułam się tak jakbym zyskała nową lepszą mamę.

^Koniec wspomnienia^


Tom tak zabezpieczył dom że żadna z nas nie mogła wyjść do czasu aż wojna się skończy.
Każda z nas martwiła się o swoja rodzinę:
Ja o Toma.
Ginny o Severus i swoją mamę
a Narcyza o Lucjusza i Dracona.

Było po trzeciej w nocy gdy do komnat ktoś wszedł, był to Tom. Zaspana rzuciłam mu się niezdarnie na szyje.
Żyje. Wygrał. Możemy być szczęśliwi do końca.
-Co z pozostałym? - pytam zmartwiona.
- Z rodziny młodej Weasley przeżyła tylko jej matka i troje braci: Fred, Gorge i Bill z żoną. Pozostali polegli. Po naszejs tronie straty minimalne, kilkudziesięciu młodych śmierciożerców Greybak i Rufus Lestrange
-Śpijmy jestem zmęczony.



Koniec


2 komentarze: